*
- O mój Boże.. - zdziwił się.
- Co nie spodziewałeś się mnie? - zapytałam.
- Nie o to chodzi, co się stało?
- Chris. - wymamrotałam. Przytulił mnie, a ja potajemnie roniłam łzy.
- Zabije chu*a. - mruknął. - Coś Ci zrobił? - zapytał po chwili, gdy siedzieliśmy już w salonie.
- Nie. - skłamałam i schyliłam głowę.
- Nie? A to co? - odgarnął mi włosy z twarzy. A jednak zauważył siniaka na skroni. - Pobił Cię?
- Raz uderzył, bo powiedziałam, że z nami koniec.
- No to sku*wiel nie będzie miał życia w Dortmundzie, ani na świecie. - zdenerwował.
- Daj mu spokój!
- Tak? I nadal będzie bił niewinne dziewczyny?
- A rób co chcesz. - westchnęłam.
- Yhymm. A jeszcze coś. Dlaczego z nim zerwałaś?
- Kolejny babiarz... Dupek chciał mnie zaliczyć. - powiedziałam i położyłam głowę na kolanach Mario.
- Nie był Ciebie wart. - odparł cichutko, ale i tak słyszałam.
Mu chyba serio na mnie zależy... A ja tego nie doceniam. Zaczął głaskać mnie po włosach...
- Aaaa Mario idę na randkę! - do domu wpadł uradowany blondyn. - Ups, chyba przeszkadzam. - zauważył mnie. - Poza tym, ja Cię już w ogóle nie rozumiem. Myślałem że kochasz moją siostrzyczkę, a Ty już za inną się bierzesz. - mówił.
- Cześć debilu. - odwróciłam głowę w jego stronę.
- O blondi, co ty tu robisz?
- Nie ważne. - odparłam.
- Z kim na tą randkę idziesz? Z "Nieprzewidywalną"? - zapytał z uśmiechem, Götze.
- Noo. - wyszczerzył się.
- A wiesz jak ona wygląda?
- Nie, ona też nie wie jak ja. - wytłumaczył.
- A to jakiś pasztet. - zakpiłam.
- Pasztet to masz w lodówce, młoda.
- Jasne, stary.
- Dobra za dużo o mnie. Mówcie co u was? - zaśmiał się.
- U nas? - zdziwiłam się.
- No u nas, wspaniale. - powiedział Mario, za co dostał ode mnie kuksańca w bok.
- Nomm i tego. - chciałam zmienić temat, ale nic nie przychodziło mi do głowy.
- A ten Chris? To co?
- Nic, nie jestem z nim już.
- Bo woli mnie. Proste i logiczne. - wtrącił brunet.
- Właśnie. - próbowałam nie wybuchnąć śmiechem, ale co prawda to prawda.
- Serio? Coś wam nie wierzę.
- Dlaczego?
- Bo Mario się nie pochwalił. - zaśmiał się.
- Kochanie, czemu mu nie powiedziałaś?
- A to ja miałam? - zapytałam, a on mnie znienacka pocałował.
- Mhmm.
- Ekhem, ja tu jestem.
- Wiemy.
«Marco»
Gdy wszedłem do domu mojego przyjaciela, bardzo mnie zdziwiło, że zastałem tam Leę. Normalnie szok, ostatnia osoba, którą mogłem się spodziewać. A nie, ja się nikogo nie spodziewałem. Aleeee. Fajnie jakby byli razem, bo coś im nie wierzę. Udawali jak nic. Tak czy siak, dałem im czas, aby mogli posiedzieć we dwójka, a ja jak najszybciej chciałem dojechać do domu, szykować się na randkę. Byłem strasznie podekscytowany, a zarazem zżerała mnie ciekawość. Myślałem o tej dziewczynie, jak wygląda? Czy jest fajna? Jakaś zamuła? Czy jak to Lea powiedziała "pasztet"? Oby nie...Gdy byłem już wpełni gotowy, powoli, powoli wyszedłem z domu, wsiadłem do auta i ruszyłam do kawiarni, w której mieliśmy się spotkać...
Tam było troszkę ludzi, jednak usiadłem sam, bo nie wiedziałem gdzie jest i jak wygląda "Nieprzewidywalna". Stolik dalej, zauważyłem przyjaciółkę mojej siostry, z nudów dosiadłem się.
- Hej. - powiedziałem.
- O Marco, co tam?
- Chyba dobrze. - odpowiedziałem.
- Chyba? - dociekała.
- Noo, miałem się z kimś spotkać, ale chyba ta osoba nie przychodzi. A u Ciebie? Jak tam?
- To samo. Dosłownie. - odarła.
- A na kogo czekasz? - zapytałem.
- Na kolegę, ale kompletnie nie wiem jak on wygląda..
- Czekaj, czekaj. - olśniło mnie. - Chcę się upewnić..
- Hmmm?
- Nieprzewidywalna?
- Tak, a ty to Woody?
- Noo. Omg, świat jest mały.
«Lea»
- Co robimy? Bo zaraz spadam. - oznajmiłam.- Nieeeeeee!
- Co nie?
- Nie spadasz!
- To pójdę.
- Nieee pójdziesz!
- Pobiegnę.
- Nie pobiegniesz!
- Mario noooo. - zawyłam.
- Słucham Ciebie? - zaśmiał się.
- I tak idę. - powiedziałam stanowczo i kierowałam się w stronę drzwi.
- NIE! - krzyknął, podbiegł do mnie i pociągnął mnie za rękę.
- Będziesz mnie tu trzymał?
- Mhmm.
- I co?
- Mhmm.
- Götze!
- Mhmm.
- Powiesz coś innego?
- Mhmm.
- To powiedz.
- Mhmm.
- Nie denerwuj mnie, kuź*a!
- Mhmm. - mruknął, za co dostał ode mnie z liścia. - Ałłł. - złapał się za policzek.
- Nadal tak będziesz tak mruczał? - wkurzyłam się.
- Mhmm. - tym razem, ledwo powstrzymywał śmiech.
- Jesteś największym debilem, tego debilnego świata!
- Mhmm. - śmiał się.
- Spodobało Ci się?
- Mhmm. - zwijał się ze śmiechu, a ja postanowiłam przemilczeć.
Poszłam do kuchni po coś do picia. Najlepiej zimnego. Znalazłam tylko jakąś czystą, Jack Daniels'a, sok i piwo. Oczywiście wzięłam browara. Usiadłam z powrotem na kanapie, otworzyłam procentowy napój i powoli go sączyłam. W pewnej chwili Mario położył się tak, że głowę miał na moich kolanach, wpatrywał się we mnie.
- No sorrkii... - jęczał.
- Nie pójdę Ci po piwo. - pokazałam mu język.
- Taa super, ale nie o to chodziło.
- Jasne. - mruknęłam.
- Powiedzieć Ci?
- No ciekawa jestem...
«Marco»
Rozmawialiśmy dłuuuugo. Przyznam, że jeszcze bardziej polubiłem Jess. Wcześniej za bardzo nie zwracałem na nią większej uwagi, ale to się chyba zmieniło. Fajna, zabawna, no i śliczna. Nie wiem co będzie dalej, ale wydaję mi się, a raczej to jest faktem, że się zaprzyjaźniliśmy. Po spotkaniu odwiozłem ją do domu, a ona pocałowała mnie w policzek. To mi się podoba.
«Lea»
- Może się powtórzę, ale Kocham Cię. - powiedział cichutko.Uśmiechnęłam się delikatnie...
************************
13 ;D
Nie wiem czy wyszedł, ale oceńcie! ;*
Komentujcie ! xD
Pozdrawiam.
Juliana.