poniedziałek, 22 lipca 2013

3.

... Siedziałam wpatrzona w ekran telefonu i czekałam, aż skończy się ten trening. Nie miałam zielonego pojęcia ile on już trwa, nie zwracałam na to uwagi. Dopiero gdy usłyszałam gwizdek trenera, informujący o końcu treningu, szłam w stronę wyjście mimo, iż piłkarze nadal byli na murawie, o czymś zawzięcie dyskutowali. Nagle poczułam, że się unoszę, wystraszyłam się na maksa.
- Jesteś idiotą. - podsumowałam. - Tym razem poważnie to mówię.
- A idź młoda, chciałem żebyś się nie przemęczała, a ty mnie wyzywasz... - udał oburzonego, Mario. - I nie poznałaś jeszcze wszystkich.
- Nie chcę! I tak żałuję, że poznałam w ogóle kilku z was... - wypaliłam.
- Ranisz! - zajęczał.
- Możesz mnie puścić? - zapytałam jak na razie grzecznie.
- A jeśli nie, to co mi zrobisz? - szczerzył się.
- Mały, ja trzy lata chodziłam na karate, i potrafię zlać takie chucherko jak ty. - zaśmiałam się. Moje groźby poskutkowały i "postawił" mnie delikatnie na murawie.
- Reeeeus! - krzyknął. - Ona mi grozi!
- To masz problem, wielki! - oznajmił. - Pamiętasz jak dwa miesiące chodziłem z podbitym okiem?
- Noo, ale beka była, w każdej gazecie: "Marco Reus pobity? Kto dokonał takiego skandalu?" - zaśmiał się brunet.
- Uważaj, bo to ona mnie tak wtedy urządziła. - wytłumaczył, a chłopaki z drużyny nie mogli wyrobić ze śmiechu.
- Że Lea? Ta Lea? - śmiał się Łukasz.
- Ta, ona we własnej osobie.
*
Czekałam na Marco pod stadionem, niedługo wyszedł wraz ze swoim kumplem, Mario.
- Młoda, polecisz do szatni? Zapomniałem wziąć kluczyków. - zapytał Reus.
- Masz nogi?
- Weź noo... - westchnął. - Szawka z jedenastką. - dodał.
- Ughh. - pokazałam mu język i kierowałam się w stronę szatni. Nie to, że na stadionie byłam tylko kilka razy na meczu i dzisiaj, ale na szczęście mniej więcej wiem gdzie jest szatnia, po prostu mi się tak wydaje. Stałam już pod drzwiami, nie wiedziałam czy zapukać, przecież może ktoś tam być, choć Marco mówił, że już wszyscy wyszli. Wielka rozkmina... W końcu weszłam, nikogo na szczęście nie spostrzegłam. Po lewej stronie była szawka z numerem jedenaście, podeszłam, otworzyłam, sięgnęłam po klucz i z powrotem ją zamknęłam. Gdy się odwróciłam i kierowałam się w stronę drzwi, ale nie wyszłam, bo zamurowało mnie. Spod prysznica wyszedł z owiniętym w pasie ręcznikiem ten sam chłopak, co nie dawno na mnie wpadł, lekko się zawstydził zauważyłam to, a ja stałam jak głupia i się przyglądałam. - Sorry. - wydukałam. - Byłam pewna, że tu nikogo nie ma, już wychodzę. Poza tym cześć. - uśmiechnęłam się. - I pa. - wyszłam.
*
Gdy opowiedziałam chłopakom całą zaistniałą sytuację, zaczęli się śmiać.
- Przeze mnie chłopak się zawstydził. - zaśmiałam się. - Aa i Reus.
- Co?
- Zatłukę Cię kiedyś, więc bądź czujny. - ostrzegłam.
- Które oko? - zapytał.
- Tym razem dwa. - zaśmiałam się złośliwie.
- No, no będzie huczało w mediach: "Marco Reus znowu z pobijaną mordką, kto śmiał zniszczyć jego piękną buźkę?" - nie wyrabiał ze śmiechu, Goetze.
- Weź się przymknij. - skwitował rudy-blondyn.
*
Odstawiliśmy Mario do domu, bo dziś Marco postanowił zaprosić swoją dziewczynę... Tiaa, Caro. Ja nie wytrzymam z nią, zawsze się kłócimy, ale na poważnia, wkurza mnie na każdym kroku. Do jej przyjście zostało kilka godzin, więc wyrwę się gdzieś z domu i zostawie pseudo gołąbeczków samych. Niech się nacieszą sobą... Haha dobre. Można się uśmiać. Poprawka: Niech Caro nacieszy się hajsem Reus' a.
*
Poszłam na miasto z Jess i innymi znajomymi, w tym jej nieznośni przeze mnie kuzyni. Ale chciałam być grzeczna dla przyjaciółki i starałam się nie palnąć czegoś, co obraziło by ich. Mogę powiedzieć, że fajnie było, mały wypadzik na pizzę, a potem do kina.
Wracałam do domu z nadzieją, że nie ma tej wiedźmy, lecz niestety się grubo myliłam... Była dopiero 19, jeszcze jasno, w końcu są jeszcze wakacje.
- Siema bracie. - chciałam być miła (LOL). - Cześć, yyyy. Jak ona ma na imię?
- Caroline. - powiedziała z tym jej piskliwym głosikiem.
- Ta wiem, po prostu sprawdzałam, czy ty pamiętasz. - zaśmiałam się.
- Gówniara. - parsknęła, na co ja odpowiedziałam jej środkowym palcem.
- Spokój! Lea, mogłabyś być miła? - zaczął się drzeć.
- Mam słabą pamięć. - rzuciłam oschle.
- Daruj sobie... - rzekł. - Idź do swojego pokoju i zajmij się czymś tam, lekcje odrób, czy coś. - powiedział, na co ja się zaśmiałam.
- Są wakacje... - przypomniałam mu.
- Nie ważne, ale idź. - odparł.
- Dobrze, nie będę przeszkadzać zakochanym.
- Lea! - krzyknął.
- No co? - zapytałam.
- Znajdziesz może kiedyś sobie chłopaka, czy dziewczynę jak tam chcesz, nic mi do tego. A wtedy zobaczysz jak to jest... - zawahał się. - ...Fajnie. - dokończył.
- Jak coś to chłopaka. - zapewniłam. - Alboo... Kupię sobie kotka! <3 - zażartowałam.
- Wszystko tylko nie kota... Wiesz, że ich nie nawidzę. - odparł.
- No to kotkę. - zaśmiałam się.
- Lea!
- Dobra, już idę... - powiedziałam zrezygnowana
- Papa! - pisnęła tleniona blondynka.
- Przymknij pysk. - krzyknęłam.
- Lea! - znowu mnie upomniał.
*
Nastał kolejny poranek, wstałam z o dziwo dobrym humorem, miałam malutką nadzieję, że dzisiejszy dzień dobrze się zapowiada. Nie miałam ochoty wychodzić z łóżka, dlatego też sięgnęłam po laptop, wzięłam go na kolana i odpaliłam Facebook'a. Tam nic ciekawego jak zawsze, oprócz nowych zdjęć moich znajomych. "Polajkowałam" im, bo oni mi "lajkują".  Popisałam jeszcze z dawnymi przyjaciółmi i tymi teraźniejszymi. Większość z nich jest fałszywa, ale takich wszędzie pełno, najwięcej kręci się wokół mnie, wiadomo dlaczego. -,-
*
Wybiła trzynasta, no to już dość leniuchowania, choć i tak nie miałam nic specjalnego do roboty. Zeszłam na dół, a tam ta idiotka, Caroline. Tak fajnie się zapowiadało, ale ona psuje wszystko.
- Cześć bratowo! - zaśmiałam się.
- Zejdź mi z oczu. - powiedziała.
- Ho, ho. Pamiętaj dziunia, że ja tu mieszkam w porównianiu do Ciebie.
- Jedno moje słowo i wylecisz stąd. - odparła.
- Śmieszna jesteś laluniu, ze mną nie zadzieraj, bo już nie będzie miał kto Ci kupywać nowych bucików. - zakpiłam.
- Co znowu dziewczyny? Nie można wyjść na chwilę do sklepu, bo wy się pozabijacie kiedy. - podsumował Reus.
- Marco, ona mi groziła... - udawała, że płacze. - Kazała mi się wynosić, bo mi coś zrobi.
- Tak, teraz to odwracasz kota ogonem. Taka jesteś? Okej, nie ma sprawy... - miałam na nią plan.
- Lea! Wiesz co? Nie spodziewałem się, że będziesz zdolna do czegoś takiego! Wynoś się! Nie chcę Cię widzieć. - krzyczał.
- Bo ja ta najgorsza? Zawsze ja! Nienawidzę Cię! - wybiegłam z domu.
*
Byłam na boisku treningowym Borussi Dortmund. Nie wiem czemu tam mnie poniosło, nie zdawałam sobie sprawy gdzie biegnę... Siedziałam na ławce rozmyślając. Od czasu do czasu spływały mi łzy po policzkach. Zabolały mnie te słowa. Marco jest ślepo zakochany i wierzy w każdą jej beznadziejną wymówkę. Nie wiem gdzie teraz pójdę, na pewno nie do domu, ani do rodziców, bo byłoby zaraz przesłuchanie. Na szczęście dziś nie było żadnych treningów, więc mogłam spokojnie posiedzieć i myśleć. Jestem uparta i mam plan na tą jasnowłosą gnidę. Udowodnię Marco, jaką ona jest skończoną idiotką. Schowałam twarz w dłoniach i dałam moim oczom trochę popłakać. A gdy zorientowałam się, że ktoś tu idzie, szybko wytarłam gorzkie łzy i udawałam, że piszę w telefonie. Coraz głośniej było słychać jakąś rozmowę facetów, śmiali się i w ogóle. Szczerze to nie miałam pojęcia kto to może być. Zbliżali się do mnie, coraz głośniejsze kroki...




**************************************************
Trójeczka leci do was! <3
Dziękuję za 8 komentarzy ;)
Mój rekord xD Jesteście wspaniali c;

Pozdrawiam *.*

14 komentarzy:

  1. Szkoda Lei :( Marco ślepo zakochany. Ciekawe kto się do niej zbliża??
    Pozdrawiam i czekam na next ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Niech ta Caroline za przeproszeniem spieprza! Głupia jędza -.-
    Mam nadzieję że Marco przejrzy na oczy!
    Współczuję Lei. Ciekawe, kto do niej szedł?
    Wspaniały rozdział, mnóstwo emocji. Czekam na kolejny!
    Buziaki, kochana ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Biedna Lei.
    Ale ta Carolin jest głupia.
    Ciekawe kto do niej szedł. Marco lepiej niech się ogarnie a nie.
    nie mogę się doczekać kolejnego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zostałaś nominowana do The Versatile Blogge :D
      więcej szczegółów u mnie na blog ;)http://kocham-cie-wariacie.blogspot.com/p/blog-page_21.html

      Usuń
  4. głupia Caroline! mam nadzieję że Marco się ogarnie ;) nominowałam cię do The Versatile Blogger http://co-los-ze-soba-przyniesie.blogspot.co.uk/p/the-versatile-blogger.html :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Co za wredna małpa z Caroline. Niech Marco szybko zobaczy jaka ona jest. Szkoda tylko Lei. Czekam z niecierpliwością na kolejny
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam nadzieję, że Marco zostawi tą pustą lalę. Biedna Lea. Ciekawe kto to szedł.
    Czekam z niecierpliwością na kolejny. Pozdrawiam i zapraszam do mnie. :*

    OdpowiedzUsuń
  7. dzisiaj zaczęłam czytać i bardzo mi się spodobało. Ta Caroline mnie wkurza ... Mam nadzieję,że Marco zorientuje się,że jest głupia! Szkoda mi Lei ;C
    czekam na next, pozdrawiam i zapraszam do mnie ;*
    http://football-i-inne-imaginy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Cześć i czołem !
    Zapraszamy na drugi odcinek naszego opowiadania ;D
    http://www.diespannungsteigt.blogspot.co.uk/

    OdpowiedzUsuń
  9. świetny rozdział :) Caroline mnie wkurza, niech zostawi Marco w spokoju!
    czekam na kolejny
    pozdrawiam i zapraszam do mnie :)
    http://milosc-ktora-nigdy-nie-zgasnie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nominowałam Cię do The Versatile Blogger.
      Tutaj szczegóły: http://milosc-ktora-nigdy-nie-zgasnie.blogspot.com/2013/07/versatile-blogger-2.html ;*

      Usuń
  10. Dzisiaj przeczytałam wszystko i bardzo mnie zaciekawiło :)Na pewno będę tu zaglądać ;d Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Co za idiotka z tej Caro!
    Wredota!
    Czekam na nn:)
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Grrrrr.... Caro.... Jak ona mnie zdenerwowała!!! Masakra! Pisz szybko kolejny, bo chce wiedzieć kto się do niej zbliża!!:D Pozdrawiam! ;D

    OdpowiedzUsuń