...
- Lea? - zapytał... Mario, który przywędrował tu z tym Leo.
- Ta, a co? - powiedziałam oschle.
- Co się stało? - dosiedli się do mnie, siedziałam między nimi.
- Serio chcecie wiedzieć? - zaczęłam krzyczeć. - Proszę bardzo! Wasz mega super fajny kumpel, kazał mi zniknąć, więc spełniłam jego prośbę.
- Że Marco?
- Tak, Marco! - unosiłam się.
- Spokojnie. - odparł Bittencourt. - Powiesz w ogóle dlaczego?
- Bo, pokłóciłam się z tą żmiją. - wyjaśniłam. - Jak nic go zdradza... Grr, Boże jak ja jej nienawidzę! A on jeszcze trzyma jej stronę, jakby była jakaś kurde święta!
- Może pójdziemy z Tobą i zrobimy z nim porządek. - zaproponował Goetze.
- Ooo nie! Ja tam nie wracam, nie pokażę się tam, dopóki mnie nie przeprosi! - mówiłam stanowczo.
- To gdzie pójdziesz? Pod most?
- A żebyś wiedział, że tam pójdę. - powiedziałam sarkastycznie.
- Przecież masz jeszcze rodziców...
- No mam, i? Nie jestem małą dziewczynką, że będę skarżyć się mamusi i tatusiowi. Ogarnijcie... - wnerwiali mnie tymi głupimi pytaniami...
- Możesz u mnie zamieszkać. - poruszył dziwnie brwiami, Mario.
- Śmieszny jesteś... Pod jednym dachem z Ann? Zabiłabym ją za pierwsze wypowiedziane przez nią słowo! - w końcu mu uświadomiłam co o niej myślę.
- Na wakacjach, dobrze się dogadywałyście. - zdziwił się.
- Hello!? Jestem świetną aktorką. - rzekłam dumnie.
- Chyba, że tak.
- A u mnie? Mam calutką wolną chatę! - zaproponował Leo.
- Nie dzięki, Jess mnie pewnie przygarnie. - zaśmiałam się. - Możecie coś dla mnie zrobić?
- Jasne, dla Ciebie wszystko. - powiedzieli.
- W takim razie, jedźcie po moje ciuchy. - odparłam.
- No okej, ale gdzie mamy Ci przywieść?
- Ulica Burgweg 26.
- To do zaraz. - uśmiechnęli się.
*
Najpierw musiałam poinformować Jessicę o mojej wizycie.
- Halo? - usłyszałam w słuchawce.
- Hej Jess, mam sprawę! - oznajmiłam.
- Mów.
- Mogłabyś mnie przenocować kilka dni? - zapytałam nieśmiało.
- Jasne, tak się składa, że od dziś mieszkam sama. - zaśmiała się.
- Jak to?
- No rodzice pojechali odwieść kuzynów do Monachium do ciotki i zostaną tam tydzień. - powiedziała uradowana.
- Czyli mam czuć się zaproszona? - upewniłam się.
- Ty? Zawsze! - odparła.
- No to świetnie, bo ja jestem pod twoim domem. - zaśmiałam się.
- Żartujesz?
- Niee!
- Drzwi otwarte, przybywaj. - zaśmiała się.
*
Poczekałam jeszcze minutkę na chłopaków.
- Oo dzięki chłopcy... - uśmiechnęłam się. - Marco coś gadał?
- Prawie dostaliśmy w czapę, bo myślał, że Cię zbajerowaliśmy. - zaśmiał się Goetze.
- Jaki dupek. - skwitowałam.
- Poza tym, jak ty doszłaś tak daleko bez kul? - zapytał Leo.
- Dobiegłam. - powiedziałam z powagą.
- Kłamiesz?
- Nie...
- No to szacun. - zaśmiali się
*
Wraz z Jess, zostałyśmy zaproszone wieczorem na imprezkę do Götze'go. Oczywiście przystałyśmy na tą propozycję. Kilka minut temu wróciłam ze szpitala, musiałam pozbyć się tego nieszczęsnego gipsu, w końcu nic mnie nie boli, mogę skakać, biegać i co tylko mi się zachce. A od jutra będę wykonywać mój plan, który obgadałam z chłopakami, przynajmniej na czas jego realizowania będę dla nich miła. Będziemy bawić się w detektywów, czyli "Lea i partnerzy".
Wahałam się nad stosownym ubiorem, Jess to samo. W międzyczasie dostałam dwa sms'y. Jeden od Mario z adresem jego domu, a drugiego od Leo, że może po nas przyjechać. Ostatecznie się zgodziłam na podwózkę. Doszłyśmy wspólnie do wniosku, że mi pasuję to, a Jess ładnie się prezentuje w tym. Potem tylko lekki makijaż i już z górki. Bittencourt oznajmił w kolejnej wiadomości, że będzie po nas za dwadzieścia 19. Zostało nam tylko czekać i gadać o tym jak tam będzie. *
Jednak się myliłam, nie było wśród nas wrednej Ann-Kathrin, aktualnie jest w Hiszpanii na jakiejś sesji, dokładniej w Barcelonie. Jedna idiotka z głowy. Caro była, bo jak inaczej. Marco nie mógłby zostawić swojej kochanej księżniczki. Nie podchodziłam do nich, nie odzywałam się, jednym słowem: unikałam. On też nie miał zamiaru do mnie zagadać, i dobrze! Świetnie się bawiłam z kolegami braciszka. Byłam nieco wstawiona, jak i wszyscy... Śpiewaliśmy, znaczy wszyscy chłopcy śpiewali sobie w konkursie karaoke. Nie wiem kto to wymyślił, ale chyba Mario, bo nagrodą był buziak ode mnie i Jess. Nie zaprzeczałam z powodu nietrzeźwości. Pierwsze miejsce, Götze, drugie Leo. Czyli musiałam się "lizać" z zajętym gościem...
- Chodź tu mała. - zawołał.
Pocałowałam go, nie w policzek, a w usta. Procenty tak na mnie podziałały, czy co? Nie mogłam się oderwać.
- Hej kotek, wróciłam. - rozległ się pisk w domu, to była Ann, od razu się od siebie oderwaliśmy.
- O kur*a. - westchnął.
- Co ty odwalasz? - zaczęła krzyczeć.
- Daruj sobie! - wyprosił ją z domu. Nie no nie wierzę, on ją wygonił? NO LOL! Nie poznaję go. - I nie wracaj! - powiedział do niej na odchodne.
Czułam się winna, ale to był jego pomysł, więc oboje zawiniliśmy.
- Przepraszam Mario. - ja przepraszam? Kolejna niemożliwa rzecz. - Głupio wyszło. -,- Wiem, że ją kochałeś.
- Nie martw się, dawno miałem to zrobić. Udawałem takiego zakochanego. - wytłumaczył.
- Sztama? - zapytałam.
- Sztama. - zaśmiał się i mnie przytulił.
Marco się krzywo gapił, buhahaha, niech patrz jak jego siostrzyczka się świetnie bawi!
Nadszedł czas na nagrodę dla Leosia (tak go chłopaki nazywali), którą podarowała mu Jess, w porównaniu do nas był to zwykły, krótki pocałunek. Aaa tam i tak dla mnie to nic nie znaczyło... Zabawa trwała w najlepsze. My pijaki, lubimy pić! :D
*****************************************
No to nieźle przynudzam tym razem ^^ Wybaczcie ;)
Dziękuję za 14 Komentarzy! <3 Kocham was! ;*
Sorry, że taki krótki, ale ważne, że jest;)
Zmotywujcie mnie do szybkiego napisania kolejnego rozdziału ... ;]
Proponuję 15 komentarzy i next! Wierzę w was! <3
Rozdział jak zwykle super!
OdpowiedzUsuńNo to imprezka się udała!
Pozdrawiam ;*
Rozdział jest boski.:*
OdpowiedzUsuńMmm....Mario.
Imprezka udana :D
czekam na kolejny:**
Genialny ! <3
OdpowiedzUsuńRozdział cudo! Pocałunek Mario i Lei. <3 Może coś zaiskrzy. Dobrze, że Ann to zobaczyła. Dobrze jej tak. Jeszcze Marco powinien zostawić to swoją "księżniczkę" i byłoby ekstra. Nienawidzę takich laluń. Leo mógłby być z Jess. Czekam na kolejny. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńMario, aww <3
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że Leo i Jess będą razem :3
Cudowny rozdział, naprawdę. Genialny wręcz <3
Czekam na nn!
Pozdrawiam ;*
Nominowałam Cię do "Versatile Blogger" :D Więcej informacji znajdziesz : http://what-do-you-thing-of-him.blogspot.com/2013/08/the-versatile-blogger-zostaam.html
OdpowiedzUsuńps. Świetny rozdział!! ;D
Czyżby Mario i Lea??<33
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten rozdział:)
Buziaki:**
Dopiero teraz znalazłam to opowiadanie, ale od razu przypadło mi do gustu. Mario <3 Czyżby coś tenteges z Leą. Mam taką nadzieję. Czekam na kolejny ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Paulina
Świetny rozdział!:3
OdpowiedzUsuńMarioo:33
Bożee, jak na co dzień kocham Marco, w tym rozdziale mnie wkurzył -.-
I Caroline..bożee...
Mam nadzieję, że Lea i Mario będą razem, albo chociaż zostaną w takich relacjach.
Czekam na następny!^^
Pozdrawiam<3
Awww ! <3
OdpowiedzUsuńMario i Lea ;D Szczerze to od pierwszego rozdziału miałam nadzieję , że coś pomiędzy nimi będzie . No ale pojawił sie Leo ... Ale teraz ! ;o Wow , wiem , że to nie koncert życzeń ale EJ! Oni ( Mario i Lea ) muszą coś ze sobą mieć ;)
Przepraszam, że pod poprzednimi rozdziałami nie pisałam komentarzy, ale nie miałam czasu. A , że dzisiaj mam to piszę !
Jesteś niesamowita ;* Uwielbiam Twoje opowiadania :)
Czekam z niecierpliwością na kolejny i zapraszam do mnie ;) Nowy rozdział juz niedługo ;)
Pozdrawiam ;*
No to jak tamten blog przypadł mi do gustu, to musiałam i zawitać i na ten : ) Oczywiście tak jak się spodziewałam, nie zawiodłam się : ) Jak już mówiłam, super piszesz : ) Świetny rozdział, czekam na kolejny :) Mam nadzieję, że Lea i Mario będą razem : D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Bożee zajebisty blog czekam na kolejny rozdzial :) Mario i Lea <3
OdpowiedzUsuńMario i Lea nareeszcie !!!! <3
OdpowiedzUsuńCzekam z niecirerpliwością na kolejne rozdzialy !!!
OdpowiedzUsuńZajebioza dopiero zaczęłam to czytać czekam ;)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział! I ten pocałunek Lei z Mario *.* Czekam na kolejny ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam