- Ja pier*ole, zgiń głupi człowieku. - parsknęłam.
Oni się śmiali, bo co można innego zrobić w tej sytuacji. Pośmiać się z całej mokrej przyjaciółki.
- Przepraszam, skarbie. - zaśmiał się.
- Dawaj mi teraz swoje ciuchy, popaprańcu! - krzyknęłam zła.
- Spokojnie, młoda.. Trochę szacunku.
- Do Ciebie? O nie! - powiedziałam.
- Okej, okej, będziesz coś chciała. - odparł i poszedł na górę.
Po chwili wrócił z jakimiś spodniami i bluzką, te rzeczy były damskie...
- Skąd ty masz takie ubrania? - zapytała Jessica.
- A to Ann zostawiła, kiedyś..
- I ja mam je założyć?
- No tak, chyba że chcesz moje. - wyciągnął rękę zza siebie, w której miał swoje szare dresy i czarną bluzkę.
- Ok, daj to. Nie mam zamiaru nosić na sobie rzeczy tej żmiji, Twoich też nie, ale to wyjątek. - poszłam do łazienki.
Wyglądałam jak worek po ziemniakach, ale to szczegół..
Wyszłam z pomieszczenie i znowu ten śmiech -,- Mario starał się być poważny, choć jak zawsze mu to nie wychodziło.
- Dzięki, przynajmniej mam pewność, że na ulicy nikt mnie nie wyśmieje. - parsknęłam.
- Nikt, a nikt. - zaśmiała się. - Trzeba ukazywać nową modę!
- Pięknie wyglądasz, kochanie. - podszedł do mnie.
- Pysiu srysiu. - złapałam go za policzki. - Nie mów tak do mnie. Rozumiesz?
- Pewnie, słonko. - wkurzał mnie.
- Zamknij się, palancie. - rzuciłam oschle.
- Powinnaś mówić do mnie: "Mario misiaczku, daj buzi.", a nie wyzywać od debili, idiotów, głupków, Bóg wie jak jeszcze. - powiedział.
- Pomarzyć możesz Götze. - rzekłam.
- Nie ładnie tak po nazwisku.. - odparł.
- Hahahaha, jak ja kocham wasze konwersacje. - dusiła się ze śmiechu, brunetka.
- Wysusz te ubrania, wtedy je odbiorę, daj mi jeszcze jakieś buty i spadamy. - rozkazałam.
- Moje, czy Ann? - szukał w szafce. - Jaki masz numer? - zapytał.
- 38. - odpowiedziałam.
- To masz Felix'a, i tak są na niego za małe. - podał mi addidasy z logo BVB.
- Wyglądam jak chłopczyca. - podsumowałam, przeglądając się w lustrze.
- Kiedyś nią byłaś. - powiedział brunet.
- Nie gadaj, że pamiętasz? - spytała z nadzieją, że nie.
- Patrz. - pokazał mi zdjęcia sprzed pięciu lat, byłam tam ja jako piętnastolatka, Götze jako szesnastolatek i Marco - dziewiętnastolatek. Miałam wtedy aparat na zębach, grzywkę ściętą na prosto i ogólnie ciemniejsze włosy. Byliśmy kiedyś fajną paczką, a teraz to nie to samo.
- Fajnie wyglądałaś. - skwitowała przyjaciółka.
- A ilu miała wielbicieli, no nie Lea?
- Pewnie, w nich Ty! - zaśmiałam się.
- Nie przypominaj. - odparł.
- Bujałeś się w niej?
- Niee! - zaprzeczył.
- A wierszyki miłosne co roku na walentynki same mi się przesyłały? Od: M. - powiedziałam.
- To nie w moim stylu. - wyparł się.
- To pewnie nie pamiętasz też, jak zwierzałeś się Marco, że mnie kochasz i w ogóle. - nadal po nim cisnęłam.
- Młody i głupi byłem. - rzekł.
- Starszy i głupszy. - śmiałam się.
- Ha ha ha! Ty to masz poczucie humoru. - zakpił.
- Wiem, wiem. Jestem zarąbista. - stwierdziłam.
- Ogarnijcie, bo zaraz nie wyrobię.. - wydukała przez śmiech, Jess.
- Zwijamy dupki, laska. - zawołałam. - Mario, asekuruj... Nikt nie może mnie zobaczyć w takich stanie, tym bardziej pod Twoim domem.
- Mogę Cię zanieść. Chcesz?
- Nie! Przejdę się te kilka metrów..
- Ale tak będzie szybciej. - podbiegł do mnie, szybkim ruchem przerzucił przez ramię i "władował" do auta przyjaciółki.
- Ta, dzięki.. - parsknęłam. - Nigdy więcej tak nie rób.
- Sama będziesz chciała. - zaśmiał się.
- Nie ma dnia, abyś mnie nie wnerwił.. - powiedziałam. - A i pamiętaj, że masz szlaban przez tydzień na odwiedzanie Marco i mnie. - wystawiłam mu język.
- Kiedyś mawiałaś: "Nie wystawiaj języka, bo Ci krowa nasika." A teraz sama to robisz.
- Bo mogę! - rzekłam i zamknęłam drzwi od samochodu.
- Wpadaj częściej! - pomachał nam...
<*Tydzień później*>
O jedenastej, obudził mnie dzwonek do drzwi. Chcąc, nie chcąc, zwlokłam się z łóżka i podążyłam otworzyć drzwi.
- Cześć. - odparł... Mario.
- Czego tu? - zapytałam.
- Cześć.
- Narazie! - zamknęłam drzwi, które po chwili ponownie się otworzyły.
- Pytam jeszcze raz: Co chcesz?
- Odwiedzić moich starych znajomych nie mogę?
- No nie, przecież za.. - nie skończyłam.
- Tydzień minął. - powiedział.
- Co kur*a? Tak szybko? - zdziwiłam się.
- Dla Ciebie to szybko? Ja tu się w domu sam męczę. Wprost umieram z nudów bez was. - tłumaczył. - Normalnie czułem jakby minął już cały miesiąc.
- Ojej biedactwo. - udałam przejętą.
- Nom. - zawył.
- A teraz spadaj, bo idę w kimę. - rzekłam.
- Mogę z Tobą.
- Spadaj! - odparłam. - Idź do Marco.
- A gdzie on jest?
- W sypialni. - odpowiedziałam. - W JEGO sypialni. - poprawiłam.
Poszłam zawiadomić Reus'a o tym, że ma gościa.
- Te rudy. Twój z zaburzeniami psychicznymi kolega, złożył Ci wizytę.. - obudziłam go.
- Czyli który? - spytał zaspany.
- Serio nie wiesz? Czy udajesz? - zaśmiałam się.
- O tej porze nie kontaktuję, czemu ten ktoś nie może przyjść w dzień?
- Nie wiem, sam go o to zapytaj... - powiedziałam. - DEKLU JEST PRAWIE DWUNASTA.. Co ty robiłeś w nocy, że śpisz do późna? - darłam się.
- A to i to. - śmiał się.
- Czyli nic konkretnego. - odparłam zrezygnowana.
- Może ty się przyznasz, o której wstałaś, co?
- Eeee, no chyba tak z ... dopiero. - przyznałam.
- I widzisz, to czego gadasz na mnie?
- Znowu muszę to powiedzieć....: Bo mogę!
- To ja też mogę! - rzekł.
- Nie!
- A bo co?
- A bo to!
- Nie sprzeczaj się ze mną!
- Bo? - zapytałam.
- Bo nie możesz!
- Mogę!
- Nie.
- Czemu?
<cisza>
- To ja odpowiem za Ciebie. - zaśmiałam się. - A bo kochany braciszku, uroiłeś sobie coś w tej zapełnionej piłką i laskami, głowie.
- Porozmawiamy, jak ty w końcu będziesz miała chłopaka.
- Prędzej se sprawie węża Boa. - odparłam. - Wyłaź z tego wera, migiem. - rzuciłam na odchodne.
- Haaalo!? Gdzieś się schował idioto? - krzyknęłam.
- W łazience. - odkrzyknął brunet.
Powędrowałam z powrotem do pokoju, zamknęłam drzwi i walnęłam się na łóżku.
- Buuuu!
- Co ty robisz na moim prywatnym terenie? - zrobiłam groźną minę.
- Zwiedzam se. - odparł.
- To idź do muzeum, jak żeś taki ciekawy. - zakpiłam.
- Jeśli będziesz mi towarzyszyć.
- No tak, zawsze to samo! A beze mnie nie możesz nigdzie iść? - zapytałam.
- Wolę w towarzystwie pięknej dziewczyny.
- Zaprowadzić Cię do burdelu? - zaproponowałam.
- Nie trzeba, jakby co, drogę znam na pamięć.
- Ha! Wiedziałam, że często tam bywasz.
- Trzeba się jakoś odstresować, a jak ty mi nie chcesz tańczyć to kto będzie? - zażartował.
- Napalone fanki. - dokończyłam.
- Nie lubię takich.
- To będziesz musiał polubić. - odparłam. - A teraz won mi stąd! - krzyknęłam, a on posłusznie opuścił pokój.
Po kilkunastu próbach ponownego zaśnięcia, otrzymałam wiadomość, sms.
" Mogę go obudzić? Proszę, proszę, proszę.. <3 "
" A budź. "
- O KUR*A. - usłyszałam wrzask z sąsiedniej sypialni.
Z ciekawości podreptałam do nich.
- Ale posłuchaj no. - śmiał się brunet. - Tak słodko spałeś, aż grzech było budzić, ale musiałem.. - tłumaczył, a ja wybuchłam niepohamowanym śmiechem na widok mokrego Reus'a w łóżku z ochlapniętą grzywką.
- Ślicznie wyglądasz. Nowy image? - zakpiłam.
- No to teraz możemy iść na miasto. - oznajmił Mario.
- Odawalcie się.
- Czemuż? Nie chcesz pokazać światu, że jesteś przystojniejszy z nową fryzurą? - zaśmiał się.
- Może innym razem. - powiedział blondyn.
- Ale to najlepsza okazja. - przekonywał go.
- Wiesz co? Jednak NIE skorzystam.
- Szkoda, to ja podjadę po mojego kolegę dziennikarza. - śmiał się.
- NIE! - krzyknęliśmy równo.
- Nudziarze z was! - skwitował Götze.
- I kto to mówi? - powiedziałam.
- Lamus! - zaśmiał się Marco...
**************************
Rozdział numer 9 :D
*
Mam już 21 obserwatorów! WOW!
Nie spodziewałam się takiej liczby ;>
*
Ale komentarze maleją...
Tym razem liczę na więcej.
Rekord był 19, dacie radę 20?
Na więcej się nie obrażę :D
Poza tym, fajny sparring - 8:0 xd
*
Komentujcie ;3
Pozdrawiam.
Juliana ;*
Jak ja uwielbiam te rozmowy Mario i Lei! :-).
OdpowiedzUsuńOni sa mega :-). Super rozdzial. Czekam na nn :-*
Buziaki :-*
Świetny rozdział!:3
OdpowiedzUsuńHahaa już sobie wyobrażam Marco z mokrą grzywą :3
Czekam na następny rozdzial!:D
Pozdrawiam:*
Czytam to drugi raz xd Nie mogę z Mario ! <33 Cudny rozdział Czekam na next'a :*
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Och ten cięty język Lei. Mam nadzieję, że będzie z Mario. Pasują do siebie jak ulał. Czekam na kolejny. Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńHahaha, leże i nie wstaje xd Świetny rozdział! ;3
OdpowiedzUsuńTe ich rozmowy ;p Czekam na następny!
Pozdrawiam :*
Świetnie piszesz, bardzo mi się podoba. ;) Czekam z niecierpliwością na następny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńzapraszam na mój blog http://kocham-pana-o-blond-wlosach.blogspot.com/
Buziaki ;*
Rozdział jest boski.
OdpowiedzUsuńhahahahah...Biedny Marco.
Ale ten Mario ma pomysły.
czekam na kolejny z niecierpliwością.
Co ten Mario, Leę do basenu? Haha, nie mam zamiaru nosić na sobie rzeczy tej żmiji xD Budzenie Marco-po prostu boskie!
OdpowiedzUsuńBuziaki ;**
http://spoil-life.blogspot.com/
Boski rozdział;)
OdpowiedzUsuńTo mój nowo zaczęty blog mam nadzieję że wam się spodoba http://lubiekiedypaczysz.blogspot.com/
Świetny ♥ juz to kocham :*
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie ♥
http://bvbstorymarzeniasiespelniaja.blogspot.com
Rozdział super!
OdpowiedzUsuńAle beka xd Mario dostał tydzień szlabanu xD Marco i jego nowy image ;D
Normalnie, nie mogę wytrzymać ze śmiechu :)
Pozdrawiam ;*
Rozdział genialny, proszę o kolejny! :D
OdpowiedzUsuńPo prostu zajebisty uwielbiam dialogi Lei i Marco. Szlaban Mario xd
OdpowiedzUsuńhaaha:) Biedny Marco obudzony:)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział:)
Pozdrawiam:**
http://pamietnikzdortmundu.blogspot.com/