sobota, 5 października 2013

12.



( Tydzień później )
     Teraz wszystko jest po staremu. Ugadałam Mario i został, ale nie jestem z nim, nawet przedłużył kontrakt z Borussią...
     A ja... Nadal kocham Chris'a ... Yyyy, Mario chyba też. Przynajmniej tak mi się wydaję. Ja to zawsze muszę mieć poje*ane życie. Chyba taki mój los. Jak tak, to chętnie sprzedam, ktoś chętny? Taaa. Pewnie nie jedna laska -,- Czyli  nie ja.
     Aktualnie wracam do domu z uczelni, potem jedziemy z Reus'em do rodziców, no a wieczorem idę do Chris'a. Tak więc dzień mam w miarę zaplanowany... Najgorsza pogoda, czuć że idzie zima. Zimno mi nawet w domu pod kocem.





*



     W końcu doszłam do upragnionego i mam nadzieję ciepłego domciu, tam zastałam.. Zresztą wiadomo. Papuszki nierozłączki.
- Siema geje. - odezwałam się.
- No cześć, dziunia.
- Gdzie? - zdziwił się blondyn.
- Nigdzie. - powiedziałam. - Ty downie - zwróciłam się do Mario. - Najpierw do mnie startujesz, a teraz wyzywasz, tak?
- Nawet nie wspomnę, kto zaczął. - powiedział.
- Czekaj, czekaj. Kto do kogo zarywa? - przerwał Reus.
- Nikt do nikogo. - odparł Goetze.
- Wstydzisz się mnie? Nie przyznajesz się nawet własnemu przyjacielowi? - zaczęłam grać jak aktorka.
- Coooo? - wywalił gały 'rudy'.
- Nie wstydzę się, kochanie. - objął mnie w pasie.
- Nie pozwalaj sobie. - powiedziałam pod nosem, ale tak, aby usłyszał.
- Czy ja mam zaćmę?
- Nie masz, przyjacielu. - zaśmiał się mały.
- Chyba jednak mam.
- No coś Ty. Twój kumpel sobie z Ciebie jaja robi. - wytłumaczyłam.
- Jasne zawsze na mnie! Ona zaczęła...
- Mówiłam to kiedyś, ale się powtórzę: Ja zaczynam, to Ty nie kończysz, rozumiesz? - odparłam.
- Starczy, dzieci! - krzyknął Marco.
- Odezwał się dorosły. - parsknęłam.
- Na wszelki wypadek, jakbyś nie wiedziała. Jestem od Ciebie starszy o calutkie cztery lata, maleńka. - powiedział duży...
- Ja też.
- Tak? A ja zawsze myślałam, że jesteś młodszy o dwa lata. - udałam zdziwioną.
- Śmieszne. - powiedział ironicznie.
- Wiem. - powiedziałam. - A Mario mam do Ciebie prośbę. - przypomniałam sobie.
- Dla Ciebie wszystko. - odparł, ale nie wiedział na co idzie.
- Weź, daj mi swoje zdjęcie, bo tata składa rower i nie wie jak wygląda pedał. - powiedziałam, a Marco już zwijał się ze śmiechu.
- Skąd Ty bierzesz te teksty? - zapytał Reus, powstrzymując się od śmiechu.
- Kupuję co jakiś czas na przecenie w biedronce.
- Skończyłaś? - zapytał podirytowany.
- A co 'Gecuś' nie sprzedali Ci? - zaśmiałam się.
- Ja nie czekam na przeceny...
- Och, naprawdę? Ja tak. - odarłam.
- Ej, a wy nie mieliście przypadkiem jechać do rodziców? - próbował zmienić temat.
- Mam dowód, że jesteś gejem! - krzyknęłam uradowana.
- A bo?
- Powiedziałeś 'Ej' , a tak mówią tylko ludzie o innej orientacji. - wytłumaczyłam.  
- Może wystarczy? - powiedział Mario.
- To jak? Dasz mi to zdjęcie? - szczerzyłam się.
- Jasne, podginam kiecę i lecę. - odparł sarkastycznie.
- To super. - zaśmiałam się.




*



     Dojechaliśmy już do rodziców, wysiedliśmy z auta i ruszyliśmy w stronę drzwi.
- Ty pukasz. - odparł blondyn.
- Ty.
- Ty.
- Zresztą po jakiego kija, pukać? Wchodzimy. - zarządziłam.
- Dobra. Ty otwórz.
- Debil.
- Czemu?
- Bo do własnego domu boisz się wejść.
- Nie boję się, tylko chcę uniknąć pytań, typu: 'A gdzie Caroline?'
- W dupie. - zaśmiałam się.
- Okej. - on też parsknął śmiechem. - Wchodź pierwsza. - po chwili spoważniał.
- Dobra. - otworzyłam drzwi.
- Oo dzieci, jesteście. - zauważyła nas mama.
- Tak, tak. - powiedziałam.
- Akurat na obiad. - odparła.
- Mniam. - powiedział mi do ucha braciszek, na co ja się zaśmiałam.
- Siadajcie, siadajcie. - popędziła nas.
- A gdzie tata? - spytał.
- Tata poszedł do sklepu. - wyjaśniła. - Ooo już jest. - wyjrzała przez okno.
- Jak tam dzieciaczki? - do domu wszedł ojciec.
- Skąd wiedziałeś, że jesteśmy? - zdziwił się Marco, niczym tępa, farbowana blondynka.
- Samochód mistrzuniu. - powiedziałam.
- Lea ma rację. Zmieniłeś autko, co? - uśmiechnął się.
- Fajne nie? - zapytał z bananem na twarzy, młody Reus.
- Moja krew. - powiedział.
- No ba. - odpowiedział dumnie.
- A jak tam u was? - zmieniłam temat.
- Po staremu.
- Lepiej opowiadajcie, jak tam wasze sprawy sercowe.
- Mamo. - zajęczałam.
- No co? Odpowiedzcie.
- U mnie.. Emm, skomplikowanie. - zaśmiałam się.
- A Marcusiu (czyt. Markusiu) u Ciebie?
- Nie ważne, w ogóle jestem Marco. - odparł oschle, za co dostał ode mnie z łokcia w bok i zaczął się masować po tym miejscu. Twardy łokieć to podstawa :D
- Co się stało? - spytał.
- On nie ma dziewczyny, ani nic. - wytłumaczyłam, a Reus wstał od stołu i oparł się o blad kuchenny. - Sorry. - dodałam po chwili.
- Spoko. Zdradzała mnie. - powiedział bez żadnych emocji.
- Przykro nam. Wydawała się fajną dziewczyną.
- Ta, przy Was i Marco. - rzekłam.
- Mało co się nie pozabijały, jak zostawiłem je raz na chwilę.
- Oj Lea. - zaśmiała się mamcia.
- Oj mamo.





*



Po tej jakże przyjemnej wizycie, Marco odwiózł mnie do Chris'a, a sam pojechał na jakąś randkę, co mnie zdziwiło. Poznali się przez internet. On nieświadomy jak ona wygląda, a ona to samo. Dziewczyna o nicku: 'Nieprzewidywalna' , a Reus jako 'Woody' :D
      Chris mnie ciepło przywitał, a zarazem był trochę dziwny. Poszliśmy do jego pokoju, mieszkał z bratem, którego nie miało być cały dzień i noc w domu.
Siedzieliśmy, rozmawialiśmy, ale w pewnej chwili szatyn zaczął mnie zachłannie całować, nie tak jak zawsze, inaczej. Byłam zdziwiona, bo to nie ten sam spokojny, życzliwy chłopak, którego poznałam. Próbował ściągnąć mi koszulkę, ale go uprzedziłam.
- Co znowu.
- Nie teraz, nie dziś. - wyjaśniłam.
- To kiedy? Po ślubie? - uniósł się.
- Jak będziesz tak nalegał to nigdy.
- Nie kochasz mnie? - zapytał nagle.
- Kocham.
- No to na co czekać.
- Na nic. - chciałam wyjść, ale zdążył mnie złapać za rękę.
- Boli. - odparłam.
- I dobrze.
- Nie znałam Cię od tej strony. Puść mnie zboczeńcu! - krzyczałam, kiedy zaczął błądzić rękami po moim ciele. - Wiesz co? To koniec.
- Coś powiedziała!? - zdenerwował się.
- To co słyszałeś. - za te słowa dostałam w twarz. - Nie wstyd Ci!? - w końcu się mu wyrwałam i wybiegłam z tego domu.



*


Biegłam przed siebie, choć już nie miałam siły. Mój cel, to dom faceta, co nigdy nie podniósłby na mnie ręki.
Zadzwoniłam do drzwi, otworzył mi ON, jak zwykle przystojny, z którego uwielbiam denerwować, ale to nie czas i miejsce na żarty...
- O mój Boże. - zdziwił się...




************************* 12. Wiem, dawno nie dodawałam, ale nie miałam weny, wcaleeee. Dopiero dziś udało mi się napisać coś takiego ;p Wybaczcie, ale jak to się mówi: Lepiej później, niż wcale. * Dziś meczyk :3 Stawiam wygraną, dla BVB. Jak zawsze :D * Jedna prośba: KOMENTUJCIE c; Pozdrawiam, Juliana ;)

12 komentarzy:

  1. OMG! OMG! OMG! To jest świetne! <3
    Gdzie ja byłam jak mnie tu nie było? XDD :D
    Będę odwiedzać ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest , jest jest ! W końcu ;D Ty;e czekałam na ten rozdział i jest wspaniały tak, jak zawsze ! ;)
    Biedna Lea , ale w sumie może dobrze się stało z tym Chris'em. Teraz Lea może poczuje coś więcej do Mario. I mam nadzieję , że na końcu ten "ON" to Goetze <3
    Czekam niecierpliwie na następny, myślę , że nie będę musiała na niego długo czekać ? :D


    Pozdrawiam, Karinka ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniały rozdział!c;
    Już chce sie czytać następny!
    I właśnie czekam na następny post z niecierpliwością!:)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nadzieję, że pobiegła do Mario! Chris idiota -.-
    Czekam na nn! Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ooo fuck! Dobrze że zerwali ;pp Nareszcie Mario i Lea? Boże cieszę się ze wrocilas ;) Super rozdział. Znowu jeblam z twoich tekstów xdd pozdrowionka i czekam na next ;) Olii ;3

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział super!
    Wydaje mi się, że pobiegła do Mario :) Beka z ich tekstów xD
    Chris- skończony idiota -,-
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. No proszę, w końcu wyczekany rozdzialik :D Świetny jak zawsze, cieszę się, że wena ci wróciła :D
    Mam nadzieję, że Mario (tak przypuszczam) pomoże jej :D I będą razem :D
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział i zapraszam do siebie na nowiusieńkie blogi :D

    http://naturalnie-nierealne.blogspot.com/

    http://miloscnaboisku.blogspot.com/

    http://wlacz-pozytywne-myslenie.blogspot.com/

    Pozdrawiam gorąco i przepraszam za spam, Patrycja :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Boże jaki dep z tego Srisa xD
    Mario by nigdy ją nie zbił,a w dodatku by nie dał by jej w twarz Co to było?
    Pozdroawiam i zapraszam do sb mile by widziana opinia ;**
    http://marco-emila.blogspot.com/2013/10/rozdzia-7.html

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny!
    Jaki damski bokser! Masakra!;)
    Ciekawaa jestem co to za dziewczyna z internetu::)
    Buziak:*
    Zapraszam do siebie:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Co za cham z tego bydlaka!
    Też jestem ciekawa co tam Reusiątko znalazło w internecie:)
    Buziak<33

    OdpowiedzUsuń
  11. Zapraszam na http://love-in-holiday.blogspot.com/
    http://this-story-is.blogspot.com/.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ale cham z tego Chrisa. Wspaniały rozdział!

    OdpowiedzUsuń