sobota, 28 grudnia 2013

21.

*

Byliśmy już prawie, prawie na miejscu. Aktualnie staliśmy na światłach. Mario położył dłoń na moim udzie.
- Ta rączka jest po to, byś biegi zmieniał. - warknęłam.
- Teraz nie muszę. - zaśmiał się.
- Ale zaraz będziesz musiał. - zrezygnowany, posłuchał się mnie.
- Jak zwykle niedostępna... - mruknął, ledwo słyszalnie.
- Co?
- Nic, śpiewam se. - skłamał.
Po pięciu minutach, zaparkował i zgasił silnik samochodu.
- Gdzie jesteśmy? - zapytałam, iż na dworze było ciemno i nie dało się rozpoznać okolicy, no dobra - ja nie mogłam.
- Nocujesz u mnie. - oznajmił. - Chyba, że chcesz przeszkodzić w czymś bratu? W śnie, albo w czymś innym. - poruszał brwiami, na co zawsze reaguję śmiechem.
- Dobra, ale nie rób tak! - zaśmiałam się.
- Jak? - ponowił ruch.
- No tak.
- Tak? - i znów.
- No weeeeź!
- Co mam wziąć?
- Naprawdę jesteś taki tępy, czy tylko udajesz? - zapytałam.
- Już Cię biorę! - wysiadł z auta i szedł na moją stronę.
Otworzył mi drzwi, podał rękę. Normalnie poczułam się jakby był moim szoferem czy coś. :D
- Nie! - rzekłam stanowczo, gdy chciał mnie wziąć na ręce.
- Czemu?
- Bo nie!
- Aha. - weszliśmy do domu.
Nie czekając, od razu podążyłam na górę do sypialni gościnnej. Götze najwyraźniej także skorzystał ze swojego łóżka, gdyż słyszałam jak wchodził do swego pokoju, który zaraz mieści się obok. Tak znam jego dom na wylot. Po niecałej godzinie zasnęłam, niestety nie na długo. Mój sen trwał około dwóch godzin, wybijała druga w nocy. Ja przekręcam się z boku na bok i nic. Nie mogłam ponownie powędrować do krainy Morfeusza. Zeszłam do kuchni, tam Mario.
- Też nie możesz spać? - zapytałam, a chłopak odwrócił się w moją stronę.
- Byłem zmęczony, marzyłem o łóżku, a tu dupa... - odpowiedział.
- Mam pomysła! - olśniło mnie.
- Dawaj.
- Dam Ci coś na lepsze spanie. I sobie też, oczywiście.
- Nawet wiem o co Ci chodzi. - złapał mnie za rękę i kierował się na piętro.
- Oj, nie wiesz. - uwolniłam się z uścisku i z powrotem znalazłam się w kuchni.
- Jak nie? Co jest innego na szybkie zaśnięcie, oprócz...
- Nie kończ! - przerwałam mu i sprzedałam lekkiego kuksańca w bok. - Zboczeniec. - dodałam jeszcze.
- Ale noo. Wytłumacz mi, jakim cudem istnieją inne sposoby? - odparł.
- Normalnie debil... - skwitowałam. - Na przykład to! - wyciągnęłam z torebki zieloną herbatę.
- Co to?
- Meliska. - zaśmiałam się.
- Zawsze to ze sobą nosisz?
- No tak, a jak pójdę w gości, i nie będą mieli herbaty, to ja mam różne. Zwykłą, owocową, zieloną, do tego kawę i ciastka. - powiedziałam.
- Serio?
- Nie. - rzekłam. - Wzięłam, dlatego, iż, ponieważ, bo... musiałabym się uspokoić, jakbyś mnie odstawił z kwitkiem.
- Jak można olać taką osobę... którą... znaczy. To nieistotne. - zmieszał się. - W każdym razie, nie mógłbym. - uśmiechnął się.
- Zapamiętam. - zaśmiałam się i zaparzyłam dwie zielone herbaty. Jedną dałam Götze'mu. A sama poszłam na górę z drugą. Po wypiciu nie myliłam się - zasnęłam. To zawsze tak na mnie działa.



*



Następnego dnia wstałam, wypoczęta, może nie do końca, lecz da się normalnie funkcjonować. Ubrałam się, byłam skazana na wczorajsze ubrania. Ogarnięta i bez makijażu zeszłam na dół. I po raz kolejny spotykam tam Mario z laptopem na kolanach.
- Co robisz? - zapytałam.
- Śpię. - odpowiedział.
- Aha, widać. - dziwny jakiś był.
- Ta Twoja meliska nie działa na mnie, nawet dwa kubki wypiłem. - powiedział.
- Czy ty nie spałeś? - zapytałam.
- Jakoś mi się nie chce. - rzekł.
- Nie dziwię się, ile ty kaw wypiłeś? - zauważyłam puste szklanki i kubki.
- No trzy,
- Lol, na Twoim miejscu bym dostała skrzydeł i latała jak głupia po domu. - zaśmiałam się.
- Zależy od osoby, mnie akurat po kawie się spać chce, tylko nie wiem dlaczego tym razem nie zadziałało. - tłumaczył.
Postanowiłam zrobić szybkie byle jakie śniadanie. Były to po prostu naleśniki, dom sie zapuścił przez te kilka dni i nawet nie było jak zrobić kanapek, chleba brak. Po konsumpcji, pozmywałam, aby nie zostawiać zbędnego bałaganu.
- Co ty taka dobra dla mnie? - zdziwił się.
- Wolę nie ryzykować. Stawiam, że ręce masz niemrawe. - odpowiedziałam.
- Przesadzasz. - odparł, poczym zwalił ze stołu swój telefon.
- Mówiłam... - zaśmiałam się.
- Przypadek.
- Na pewno. - mruknęłam. - Dobra, ja lecę na chatę. - oznajmiłam i kierowałam się w stronę drzwi.
- Czekaj, przecież Cię odwiozę. - poderwał się z miejsca, podbiegł do mnie i także zaczął się ubierać.
- A może na początek się przebierz, najlepiej od razu umyj. - przegoniłam go.
- Ale poczekasz?
- Dobra, niech stracę. - zaśmiałam się.
- Dzięki! - poleciał migiem na górę.
Ja w międzyczasie skorzystałam z jego laptopa. Nie wylogował się z Facebook'a, więc musiałam coś temu zadziałać. Znalazłam w jednym z folderów, głupie zdjęcia jeszcze z wakacji, na których męczyłam się z nimi. Dlatego nie brakowało też moich zdjęć, i paskudnych Caro z Ann -,- Jednakże nie zwracałam na to większej uwagi. Po prostu usunęłam, nie dało się na nie patrzeć. Jedna korzyść, to strasznie ciotowate zdjęcie Mario, które po chwili znalazło się na prywatnym fb Mario z dopiskiem: " Taki byłem pączuś, zjarany *.*   Pozdrówki dla Lei! " i opublikuj.
- Weszłam sobie na fejsa. - powiedziałam, gdy wrócił odświeżony.
- Spoko, mnie wylogowałaś?
- Mhm.
Szczerze, trochę bałam się jechać z kimś kto nie spał całą noc, a wcześniej przejechał setki kilometrów. Na szczęście, jakoś się udało dojechac bez żadnych komplikacji. Weszłam do domu, Mario zaraz za mną, lecz trochę się skradał.
- O Lea! Jak tam? - zauważyła moją obecność, przyjaciółka.
- Tak sobie. - odpowiedziałam.
- A weż nie zaczynaj znowu! Tym razem nie uwierzę, że tam został i nie wróci. - rozgryzła mnie. - Oj no, Mario wyłaź, doskonale wiem, że tam jesteś.
Posłuchał się.
- Chodź, niech Cię wyściskam! - zaczęła go przytulać, a ja stałam i gapiłam się, złowrogim wzrokiem, nawet nie wiem czemu. Jess to zauważyła i przerwała big hug'a.
- Nie bądź zazdrosna. - zaśmiała się, za co miałam ochotę ją udusić, własnymi rękami.
- Gdzie mój i tylko mój, braciszek? - zapytałam.
- W sklepie, zaraz powinien być. - odparła. - Mario co się nie odzywasz?
- Nie pytaj. - uprzedziłam go,
- Uhuhuhu dzika noc?
- Wiesz co? Ty lepiej się zamknij! Chłopaczyna nie spał w nocy i nawet melisa nie pomogła! - wyjaśniłam. - Gadaj Ty! Co robiliście sami, we dwoje, chłopak i dziewczyna... - śmiałam się. - Pewnie filmy oglądaliście?
- Nom, zgadłaś. - powiedziała.
- Jestem! - wkroczył wysoki blondyn.
- Braaaaacisek wlócił! - krzyknęłam.
- O masz Ci los. Znowu oni. - zaśmiał się, Reus.
- Ej, ej. Przecież miałaś być już wczoraj! - przypomniała sobie, brunetka.
- Późno wróciliśmy. - odpowiedziałam.
- Kto spał od ściany? - zapytał z miną poważną, Marco.
- Yyy, nikt... - powiedziałam, nieco zdziwona tym pytaniem.
- Boo, łóżko mamy na środku. - dokończył Götze i objął mnie ramieniem.
- Wydawało się, że jesteś zmęczony. - warknęłam, strącając jego rękę ze mnie.
Oni wybuchnęli śmiechem, a ja tylko zmroziłam ich, dosłownie zabójczym spojrzeniem.
- Nie gniewaj się. - usiadł obok mnie.
- Spadaj. - poszłam do swojego pokoju.
Założyłam słuchawki i zatraciłam się w muzyce.
I might be, anyone
I lone fool, out in the sun
Your heartbeat of solid gold
I love you, you' ll never know...

Mimo głośnej muzyki, usłyszałam, że ktoś dobija mi się do drzwi, które zamknęłam. Postanowiłam otworzyć. Przekręciłam kluczyk i z powrotem rzuciłam się na łóżko. Do pomieszczenia wszedł Mario, można było się domyślić. Usiadł obok, na więcej nie mógł sobie pozwolić, ze względu na mnie. Rozłożyłam się tak, że całe wyro zajmowałam. Nie reagowałam nawet, na jego obecność. Chciałam się odezwać, już otwierałam usta, ale to by było chamskie z mojej strony, dlatego w porę ugryzłam się w język. Zdjęłam słuchawki i poszłam do łazienki. Trochę poprzeglądałam się w lustrze i wyszłam, Götze spał... Nie zdziwiło mnie to. Kiedyś musiał zasnąć. Poszłam na dół do reszty towarzystwa.
- Gdzie Mario?
- Śpi. - rzekłam obojętnie.
- Aż tak?
Opowiedziałam im, a szczególnie Reus'owi przyczynę nagłego padnięcia piłkarza.
- Aaaaaa.
- Beeee. - zawyłam. - Ej która godzina? - zapytałam.
- Po piętnastej.
- Nieeeeeeeeeeee! - krzyknęłam na cały dom. - Choooooleraaaaaa, cholerkaaa. - zaczęłam głośno nucić.
- Co Ci? - zapytali, oszołomieni moim zachowaniem.
- Do roboty się kur, spóźnię. - nadal jakby śpiewałam te słowa.
- Jakiej znowu roboty?
- Niewaaaażne. - ciągle to robiłam.
Pobiegłam na górę, wzięłam torbę, w którą zapakowałam mój strój i telefon. I ponownie zbiegłam na parter.
- Narka! - wyszłam szybko.
Na moje szczęście po drodze napotkałam taksówkę, z której bez żadnego wahania skorzystałam. Po dziesięciu minutach byłam na miejscu.
- O jesteś! - przywitała mnie szefowa. - Myślałam, że nie przybędziesz na czas.
- Szczerze? Ja też. - zaśmiałyśmy się.
- No już, leć się przebieraj. - popędziła. - Musisz mnie jakoś do siebie przekonać. - zażartowała. - W końcu pierwszy dzień w pracy.
Gotowa i zwarta do obowiązków, zaczęłam robić swoje.




[Mario]
Tak fajnie mi się spało... Akurat musieli sie drzeć i mnie obudzić.
- Głośniej nie można? - zapytałem zaspany.
- To Lea. - Marco od razu złożył na siostrę.
- Gdzie ona jest?
- Sami nie wiemy, mówiła o jakiejś pracy. - zastanawiali się.
- Aaa, to nie powiedziała wam? - zaśmiałem się.
- No nie, ale Ty coś wiesz. Gadaj! - rozkazała Jessica.
Wyjaśniłem im wszystko dokładnie i po kolei.
- Zwariowała. - skwitowali jednocześnie. 
- Ja się was boję. - odsunąłem się.
- Trening dziś, idziesz? - zmienił temat.
- No, wypadałoby. - odrzekłem.
- To się zbieraj.
- Już? Tak szybko?
- Ziom, za godzinę trening.
- Aaa.
- Poza tym, ja też spadam. - oznajmiła Jess.
- Dokąd? - zdziwił się, Reus.
- Jakbyś nie pamiętał, to nie mieszkam tu, w końcu powinnam zjawić się w domu. - zaśmiała się.
- Dla mnie, to możesz tu się przeprowadzić.
- Oj, Marco. - poczochrała jego włosy. - Niestety, nie skorzystam.
- A ja sam będę siedział. - zasmucił się.
- Masz Leę, aczkolwiek. Odwiedzę Cię czasem. - roześmiała się.
- Czasem... - powtórzył.
- Jak dzieciuch. No ej! Walnij smile'a! - poprosiła, a on to zrobił.
- Tak wiem, jesteście tacy słodcy, że wcale. - mruknąłem. - Ale obowiązki wzywają, moi mili. - zaśmiałem się.
- Ty i obowiązki. - wybuchnęli śmiechem.
- Nigdy nie dacie mi czegoś poważnego powiedzieć. - oburzyłem się.
- Boś nigdy poważny nie był. Na bankietach - Mario się śmieje, konferencje prasowe - chichrasz się. Nie ważne gdzie jesteś, a Ci wesoło. - podsumował mnie przyjaciel.
- Powinieneś się cieszyć, bo dzięki niemu i Twój ryjek się cieszy. - wtrąciła, Jessica.
- Właśnie. - poparłem ją i przybiliśmy żółwika.
- Dobra, lecim. - zaśmiał się. - Jess, jesteś gotowa?
- Właśnie nie... - odparła.
- To zamkniesz dom, jak będziesz wychodziła, a klucze oddasz przy okazji. - powiedział. - Chyba, że zatrzymasz je w razie W.
- Ufa Ci. - szepnąłem jej na ucho, na co się zaśmiała.
- Ok, ok. Spadajcie, bo się spóźnicie. - "wygoniła nas"




*



W szatni wszyscy uchachani, bo jak zwykle rozbawiał wszystkich Pierre, nasz nowy zawodnik. Jest jeszcze Papa i Miki, z którym dzielę miejsce w składzie. Niestety... Jeszcze nie zdążyliśmy się poznać. Na razie najlepiej z nich dogaduję się z Aubą, zarąbisty gostek, a na boisku szybki jak nikt inny. Jednymi słowy: skarb BVB. A może tajna broń.
- Ooo, bliźniaki przyszli! - zawsze tak nas nazywa. Mnie i Marco.
- A ten znowu zaczyna. - zaśmiałem się i przybiłem z nim high five.
- Moja wina, że macie identyko fryzurki?
- Za to Ty, oryginalny. - zauważyłem, że tym razem, ma z boku zamiast nietoperza, twarz spiderman'a.
- No toć, ba! - szczerzył się. Pozytywny człowiek.
- Nasz Auba, to zawsze jak na haju. - roześmiał się, Marco.
- Bo trzeba się śmiać, wariatkę grać... - przerwał sobie. - Kur.. nie ta kwestia. - po tej wypowiedzi cała nasza grupka wybuchnęła śmiechem.
- A co tu się dzieje? - wszedł trener. - Chciałem Wam pozwolić poćwiczyć na siłce, aleee po tych hałasach muszę się zastanowić.
- Czułko, trenerze. - powiedzieliśmy chórem. To nasz rytułał przed każym treningiem.
- O Mario! To pewnie Ty ich tak rozbawiłeś, co? - zaśmiał się, podchodząc do mnie.
- Nie trenerze, ktoś przejął po mnie tę pałeczkę. - odpowiedziałem.
- Ach tak... Nawet się domyślam się kto, nie Aubuś! - Nasz Kloppik to naprawdę świetny człowiek. - Powiedz mi Mario. Jak tam babcia? - zapytał.
- A dobrze. - raczej mówiłem prawdę, gdyż babci nic nie jest, a dawno jej nie widziałem.
- Wyzdrowiała?
- Tak. - uśmiechnąłem się.
- I świetnie, pozdrów ją kiedyś tam.
- Na pewno. - zapewniłem.
- Trzy minuty i widzę Was na murawie! - dodał jeszcze i wyszedł.
I znowu wszyscy zaczęli się śmiać. Ze mnie...



*



Po treningu...
- Eee, bracia! - krzyknął ktoś za nami, to był Pierre.
- Ta?
- Znam fajny pub, w którym wieczorami są dzikie imprezki, a w dzień zwykły poukładany lokal. Iiii chodźcie na kawę! - zaproponował. - Albo cokolwiek, piwo i te sprawy.
- Dobra, czemu nie. - zgodziliśmy się, wsiedliśmy wszyscy do mojego auta i odjechaliśmy, gdzie Gabończyk nas pokierował.
- W ogóle. Kevin miał jeszcze dojść, pojechał na chwilę do domu. - oznajmił nam.
- Spoko, spoko.
Dojechaliśmy na miejsce. Jednak nie byliśmy pierwsi, bo Großkreutz był pierwszy i zajął najlepszy stolik, z wielką, skórzaną, wygodną kanapą. Jednak zanim usiadłem spostrzegłem na drugim końcu lokalu blondynkę, wycierającą puste stoliki. Chłopaki się rozsiedli, gdy ja podążałem ku jej, celowo przechodząc otarłem się o nią, ta jednak nie zwracała uwagi. Wróciłem do kumpli. Oni tylko podsumowali mnie, śmiechem.
- Auba, weź ją zawołaj. - poprosiłem i nakazałem Reus'owi założyć kaptur, a miał jeszcze full cap'a. Mniejsza.. miał po prostu gapić się w szybę, żeby nie zostać rozpoznanym. Ja zrobiłem to samo, tyle że gapiłem się w telefon, który trzymałem na kolanach. Dałem znak Aubie, aby przywołał ją tu. Dziewczyna, na sobie miała czarną, obcisłą i zbyt krótką spódniczkę, która idealnie eksponowała jej szczuplutkie nogi. Podobało mi się to, jednakże jest i minus tego stroju, zwracała uwagę innych ludzi, zwłaszcza facetów. Oczywiście dokładnie wiedziałem kim ona jest. Podeszła, stała przodem do Kevina, który zagadywał ją zamówieniami ;D Wkroczyłem do akcji, przyciągnąłem ją do siebie na kolana, na co Großkreutz wywalił gały, no tak nie znał jej. Lea zamachnęła się, zapewne po to, aby mi przywalić.
- Akuku. - złapałem jej rękę.
- Znowu Ty... - westchnęła. - Wyspałeś się?
- Nie, bo żeś się darła. - zaśmiałem się.
- Dobra, puść, bo szefowa mnie ochrzani. - posłusznie puściłem ją. - Ludzie się lampią. - oznajmila, rozgladając się.
- Lea, to jest Kevin, a to Auba, którego pewnie kojarzysz, bo był ostatnio. - powiedział Reus, który do tej pory siedział cicho.
- Aaa, Lea, siostra Marco! - olśniło go.
- Nooo.
- Nie było Cię, jak odwiedzałem Marco.
- Na uczelni była. - odpowiedział za nią.
- Dobra, zaraz przyniosę wasze zachcianki. - zaśmiała się i poszła.
Po niedługiej chwili, wróciła z zamówieniami...




[Lea]
- No, no. Widzę, że nasza Lea, ma powodzenie. - zaśmiała się Amelia - barmanka.
- To tylko znajomi i brat. - wyjaśniłam.
- To u znajomych się siedzi na kolanach?
- O daj spokój. Moja wina, że są postrzeloni? - warknęłam. - Amelia, wiem że jesteś spoko, dlatego nie mów nic Evie. Najlepiej nikomu. - odparłam.
- Wspomnę tylko, że odwiedziły nas gwiazdki Borussi. - powiedziała.
- Ok. - zgodziłam się.
Zauważyłam, że Matthias wchodzi do lokalu. Poszłam go przywitać.
- Czeeść! - przytuliłam go.
- No, siemka. - uśmiechnął się. - Przyszedłem w odwiedziny. - oznajmił.
- Widzę, widzę. Chcesz coś do picia? - zapytałam.
- Ty siadaj. Amelia, chętnie przyniesie. - zaśmiał się i zwołał tu ją.
Ona od niechcenia, ale spełniła prośbę chłopaka.
- I widzisz. Nic Ci się nie stało. - zwrócił się do niej.
Pogadaliśmy, pośmialiśmy się i lepiej poznaliśmy. Fajny gość, tylko szkoda, że jest gejem, Mimo to, da się z nim pogadać. W pewnym momencie, ktoś mnie objął od tyłu. Mati tylko promiennie się uśmiechał. A ja przypomniałam sobie, że Götze jest tu obecny.
- Czego chcesz? - odwróciłam się.
- Oj, kochanie. Stęskniłem się.
- Taa, siedzisz i obczajasz ciągle co ja robię. - zaśmiałam się i miałam ochotę dać mu w ryj.
- Lubię na Ciebie patrzeć... Mniejsza, może przedstawisz mnie koledze? - zapytał.
- Mat, to jest Mario, Mario to Matthias. - powiedziałam niechętnie.
- Miło mi. - odezwał się, podając piłkarzowi rękę.
- Mnie również. - rzekł oschle, za co przy najbliższej okazji, go zabiję.
- Wypieraj stąd. - szepnęłam mu na ucho, a on mnie pocałował w policzek.
- Dobra, wracam do kumpli. - oznajmił. - Do zobaczenia w domu, skarbie. - poszedł.
- Nie wspominałaś, że Twój chłopak to Mario Götze. - zaśmiał się.
- Sama nie wiedziałam. - mruknęłam.
- Co?
- Nie, nic. Głośno myślę. - skłamałam.
W końcu zabrałam się do pracy, Matthias zakończył odwiedziny. Tamci na szczęście też...





______________________________
Hej, cześć, siemanko! :)
Jak widać, jest nowy rozdział, w miarę długi. Przynajmniej tak mi się wydaję.
Dziękuję za nominację do LA, postaram się tym zająć, jak tylko znajdę czas.
Jako iż, niedługo zakończy się rok 2013, chciałabym Wam życzyć:
Szalonego Sylwestra, szczęśliwego Nowego Roku i żeby 2014 był o wiele lepszy od poprzedniego! <3
A poza tym...
Zapraszam na nowego bloga!


Pozdrawiam.

21 komentarzy:

  1. Rozdział świetny!
    Mario zboczuch i zazdrośnik xD
    Przepraszam, że wcześniej nie komentowałam, ale brak czasu.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny rozdział, również szczęśliwego nowego roku :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zajebisty rozdział! Mwhahaha, jaki ten Mario niewyżyty :) Również życzę Szczęśliwego Nowego Roku i oczywiście dużo weny <3 czekam na nn! Buziaki kochana ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. rozdział superanckiii !!! Czekaam na nexta ... dodawaj jak najszybciej xDDD
    Życze szcześliwego nowego roku<333
    PS . Czekam, aż w końcu Mario i Lea będą razem ;***

    OdpowiedzUsuń
  5. Haha.xD Pozdro z podłogi.Rozdział świetny.^^ Szczęśliwego Nowego Roku.=*

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytam twoje bloga już od dawno. Masz bardzo ciekawy pomysł i w przeciwieństwie do większości bloggerek nie stoisz z akcją w jednym miejscu. Jest napięcie i rozluźnienia, a za tym akcja jest ciekawsza. NO i tak trzymaj, przydałoby się więcej opisów ale jest zarąbiście. UWIELBIAM CIĘ :)

    Zapraszam cie na mojego nowego bloga, także związanego z piłkarzami. Potrzebuje pierwszej oceny :3
    Historia młodej kobiety, wkraczającej w dorosłość w nowym otoczeniu. Musi poradzić sobie z nowymi uczuciami, wyzwaniami oraz własnymi wadami. Pytań jest wiele "Czy podejmie tak wielkie wyzwanie jakim jest odpowiedzialność? Czy nauczy się kochać? Czy spełni swoje marzenia? Czy zdobędzie odwagę potrzebna do pokonania wszystkich przeszkód? ". Odpowiedzi na te pytania z czasem wyjdą na jaw.

    http://zatrzymajsiechocnachwilke.blogspot.com/

    < 3

    OdpowiedzUsuń
  7. świetny rozdział :)
    Mario jest super :D
    Również życzę Szczęśliwego Nowego Roku i pozdrawiam.
    pomimowszystkokocham.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział, zresztą jak zawsze.
    Dobrze, nadzieje, ze w końcu Lea dojdzie z nim do porozumienia ile końcu na prawdę będą razem.
    Czekam na kolejny.
    pozdrawiam i życzę Ci szczęśliwego Nowego Roku :-)

    P.S. Serdecznie zapraszamy do mnie na nowe rozdziały: tylko-jeden-blad.blogspot.com
    obiecaj-ze-mnie-nie-skrzywdzisz.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nominowałam Cię do L.A

      http://obiecaj-ze-mnie-nie-skrzywdzisz.blogspot.com/


      Usuń
  9. Ale extra! Mario taki niewyżyty ;) (ale to lubię w tej postaci najbardziej) Kocham tego bloga i czekam na nexta :* Szczęśliwego Nowego Roku! Pozdrawiam :* Betka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Plisssssssssss... wrzuć nowy rozdział bo nie mogę już wytrzymać :) Błagam ;)) Betka :*

      Usuń
  10. Ja uwielbiam twojego bloga. Hehehe Oj Mario Mario Czekam na nn Pzdr :*
    P.S
    Nominowałam cię do LBA szczegóły u mnie na blogu (http://megan-marco-marc-story.blogspot.com/) jeśli znajdziesz chwilę odpowiedz :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Cudo. *.* Kocham twojego bloga. ;)
    Czekam na nn i zapraszm do mnie.
    http://ona-modelka-on-pilkarz.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Rozdział meggga ;P
    Ahh ten Mario huhuhu nie mogę z niego XD
    Jaki zazdrosny :*
    Czekam na następny :)
    Przy okazji:
    Nominowałam cię do Liebster Award :)
    Szczegóły na moim blogu, o tutaj:
    http://mariostorybvb.blogspot.com/2013/12/liebster-award_29.html

    OdpowiedzUsuń
  13. Jesteś zarabista chce już nexta nie przestawaj pisać nigdy!;) to co tworzysz... po prostu nie mogę sie oderwać xD czytałam już dwa razy i zastanawiam sie czy nie zacząć trzeci raz;) Szczęśliwego nowego roku;) ;*

    OdpowiedzUsuń
  14. Super, już nie mogę doczekać się nexta, chciałabym zobaczyć jak rozwinie się cała sytuacja między Mario a Leą. Plissss wrzuć następny rozdział jak najszybciej ;) Olka

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetny blog. Masz zaje*iste pomysły :). Czekam na następny rozdział...
    Zapraszam na mój blog dopiero zaczynam ale co tam :)
    http://jeden-turniej-zmienia-wszystko.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. Jakbyś ty wiedziała jak ja uwielbiam twojego bloga!! POprostu jest genialny! Uwielbiam twój sposób pisania! I to że dodajesz tak długie rozdziały,choć jak dla mnie mogłyby być jeszcze ze dwa razy dłuższe!! :D Uwielbiam podchody Mario i Lea'i !! Pozdrawiam!

    Zapraszam!
    http://what-do-you-thing-of-him.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Hej. Rozdział jak zwykle świetny a ja nominowałam cię do Liebster awards. Więcej znajdziesz na moim profilu. W wolnej chwilowo odpowiedz na pytania i nominuj swoich faworytów (pamiętaj ze mojego blogu nie możesz) pozdrawiam ♥♥♥ i dla ułatwienia sprawy podaje ci link mojego blogu http://meine-liebe-bvb.blogspot.com/2014/01/liebster-blog-award.html

    OdpowiedzUsuń
  18. Skoro tak bardzo zależy Ci na tym ostatnim- dwudziestym- komentarzu, to ja jako ta kochana i najwspanialsza postanowiłam to uczynić xD Tak więc, będę baardzo milusia i w ogóle, że zacznę Ci słodzić :D
    Raz: Lea i Mario... Och, ach, ech! Takie słodkie, że chyba zacznę rzygać tęczą przez Ciebie!
    Dwa: Auba... Wspaniała osobowość! Takich piłkarzy tygryski lubią najbardziej :D
    Trzy: Jess i Reus... Moja ulubiona para w caluśkim opowiadaniu *.* Normalnie ich kocham! <3
    Żeby nie było, że przesadzam z tą moją dobrocią, to niech tam stracę i napiszę: JAK MOGŁAŚ USUNĄĆ MOJEGO ULUBIONEGO BLOGA?! Wiesz co powinnam Ci za to zrobić?! Związać grubym sznurem, dać na pożarcie wilkom i nie wiem co tam jeszcze! Normalnie żaaal... Ale to tylko tak na marginesie, abyś wiedziała, że jestem zła na Ciebie za to!
    No! To ode mnie to chyba wsio, a jakby co to komentarzy mogę składać bez liku :D
    Także ja Cię całuję, pozdrawiam i oczywiście telepatycznie zabijam :P
    A tak na serio: weny na nowym opowiadaniu i moocne uściski <3 :*

    OdpowiedzUsuń
  19. Nadrobiłam wszystkie rozdziały!
    Przepraszam, że dopiero teraz :)
    Ale na jednym tchu ogarnęłam wszystkie :)
    Uwielbiam te 2 pary no normalnie miód na me uszy :) i oczy :)
    Pozdrawiam :)
    http://pamietnikzdortmundu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń