*
Następnego dnia obudziłam się dość wcześnie i z tego powodu, zaczęłam malować sobie paznokcie.. Myślałam trochę, co dzieje się w kilku pokojach dalej, to znaczy, u Jess i Marco, bo z tego co mi wiadomo, mają tam dwa łóżka, ale blisko siebie, nie trudno złączyć. Ale znając moją przyjaciółkę, nawet boi się go dotknąć, nieśmiała jest, czasem aż za bardzo. Gdy skończyłam malować, podziwiałam moje dzieło, iż na szybko, nieźle mi to wyszło. Po niespełna chwili, ktoś zapukał do mych drzwi. Coś dużo gości w ostatnim czasie mnie odwiedza. Otworzyłam... a tam Auba!
- Zbieraj się! Na plażę mieliśmy iść. - powiedział pełen entuzjazmu, jak zawsze.
- Już? Przecież dopiero... - spojrzałam na zegarek. - Ouuu, przed jedenastą. Ale jak? Wstałam o ósmej... Ej no! Tak szybko ten czas leci dziś... - zdziwiłam się.
- Jak widać... Chodź! - złapał mnie za rękę i wyciągnął z pokoju i szedł dalej... - Ale masz oczojebne paznokcie! - zauważył.
- Tak Pierre, tak. - odparłam śmiejąc się. - Może pozwolisz mi się ubrać? - powiedziałam, gdy Auba chciał mnie wepchnąć do windy.
- Aaa.. tak! Idź się ubierz, bo wstyd z Tobą wyjść. - zaśmiał się i przegonił mnie do pokoju. Spojrzałam na niego groźnie, zanim jeszcze weszłam do apartamentu. - Żarcik, taki. - przeraził się, aby zaraz wybuchnąć śmiechem. - No zmykaj! - rozkazał.
Szybko się ubrałam, włosy niechlujnie związałam, makijaż odpuściłam, wzięłam najpotrzebniejsze rzeczy i wróciłam do kumpla. Najpierw poszliśmy na śniadanie, przy którym dość szybko się uwinęliśmy, natomiast chwilę potem, wychodziliśmy z hotelu... gdy:
- Cocia! - usłyszałam za sobą. Odwróciłam się i ujrzałam biegnącego za nami, Nico. A nieco dalej, Yvonne.
- Co tam mały? - ukucnęłam przy nim.
- Kto to? - wskazał palcem na Gabończyka.
- To wujek Pierre. - zaśmiałam się.
- Tak? - zdziwił się.
- Mhmm. - przytaknęłam, a maluch podszedł do niego.
- Ceść ujek. - przywitał się z nim.
- Witam, małego kawalera. - szczerzył się, jak to ma w naturze Aubameyang.
- Nico! Chodź tu szybko! - krzyknęła jego mama. - I nie przeszkadzaj cioci.
- Spoko siostro, ja mogę go wziąć ze sobą. - zaproponowałam.
- A dokąd ruszacie? - spytała.
- Na plażę. - odpowiedziałam.
- Dobra, tylko...
- Tak, tak, będę go pilnować. - zaśmiałam się.
- Jak go...
- Nie zgubię. - znowu jej przerwałam. - Wyluzuj Yv.
- Jak coś się stanie, to dzwoń.
- Nie będzie takiej potrzeby. - odparłam.
- Ale ja będę dzwonić. - oznajmiła. - Nico pilnuj się cioci i wujka. - podeszła do syna.
- Wiem, mamusiu. - przytulił rodzicielkę i ruszył z nami.
- Boże jak w jakimś filmie. - mruknęłam, wychodząc z hotelu.
- Potwierdzam.
- Przewrażliwiona jest, i to bardzo. - dodałam po jakimś czasie.
Gdy doszliśmy na miejsce, rozłożyliśmy ręczniki, na których już siedział młody. Ja wyskoczyłam z ubrań, aby ukazać się w stroju kąpielowym, Auba podobnie, tyle że on tylko dolną część. Położyłam się w celu opalenia, jednakże nie było mi to dane, ponieważ Nico siedział mi na brzuchu... Postanowiłam zmienić pozycję na siedzącą.
- Nie dasz mi się przystojniaku, poopalać? - zaśmiałam się.
- Nie. - cieszył się, mały.
- Nie. - odparł Auba. - Aa, myślałem że to do mnie. - zaczęliśmy się śmiać.
- Nie żeby coś, ale to nie Ty, siedzisz mi na brzuchu.
- Wiesz.. ja też mogę. - szczerzył się.
- Niestety nie skorzystam, wolę mieć płaski brzuch, niż spłaszczony. - zaśmiałam się.
- Aż taki ciężki nie jestem. - trzymał na swoim.
- Lekki, na tyle żeby mnie nie zgnieść, też nie.
Fochnął się i razem z Nico zaczął bawić się w piasku, mianowicie, reprezentant Gabonu siedział, a Nico zasypywał jego nogi piachem. Minęło tak około trzydziestu minut, aż w końcu najlepsza mamusia Nico pod słońcem, Yvonne, zadzwoniła.
- Wszystko ok! - powiedziałam od razu, gdy odebrałam.
- No mam taką nadzieję. My jesteśmy na basenie, jak by co. - oznajmiła.
- Spoko, spoko. I nie martw się tak.
- Yhym.. A weź daj mi go do telefonu. - odparła.
- Teraz to niemożliwe, bo bawi się kilka metrów dalej z Aubą.
- A on? Kim dla Ciebie jest? - spytała, czym mnie zadziwiła.
- Pierre? Kolegą, przyjacielem. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Na pewno?
- Oj siostro. Mieszkasz daleko w świecie i nawet nie wiesz ile u mnie w życiu się działo. - odrzekłam.
- To mi opowiedz.
- Chyba niedługo sama to zauważysz. - zaśmiałam się.
- Masz chłopaka? Jest tu?
- Nie i nie, aleee... - nie skończyłam.
- Czyli jest jakieś ale..
- No jest, lecz nieistotne. - powiedziałam. - Dobra, zajmuj się sobą, niczym się nie martw. Syn jest u najlepszej ciotki ever!
- Jak mam się nie martwić, doskonale znając tą ciotkę! Pamiętam jak kiedyś wmawiała mu, że powinien mieć dziewczynę, a ciotka sama nie ma chłopa. - zaśmiała się.
- No coś ty? - zachichotałam. - Paa, stara!
- Ja ci dam starą... - usłyszałam jeszcze i rozłączyłam się.
Schowałam telefon do torby i zaczęłam się rozglądać w poszukiwaniu chłopaków, Aubę wypatrzyłam z daleka jak szedł w stronę oceanu, a Nico nie... Podbiegłam do piłkarza.
- Gdzie Nico? - zapytałam spokojnie. - Chyba go nie zgubiłeś?
- Nie, wiem gdzie jest.
- To gdzie?
- A rozejrzyj się. - poradził, a ja tak uczyniłam. Zauważyłam go z jakimś gościem, z którym mały zacięcie rozmawiał i śmiał się. Stali tyłem, dlatego nie miałam pojęcia kto to, i nie chciałam się nawet zastanawiać.
- Nico! - krzyknęłam, a on po chwili do mnie przybiegł, kucnęłam przy nim.
- Cocia.. Ujek jest! - powiedział zadowolony.
- No tak, stoi obok. - spojrzałam na Aubameyang'a.
- Nie ten ujek... Tamten. - pokazał na miejsce, w którym przed chwilą się znajdował. Spojrzałam w tamtym kierunku, ten gościu także patrzył w moją stronę. Podeszłam tam.
- Cholera... Myślałam, że mi się wczoraj przywidziało. - powiedziałam. - Jak mogłam się nie domyślić, te neonowe gatki, tylko Ty je nosisz. - odparłam. Tak, dobrze myślicie, to Mario Götze we własnej osobie.
- Miłe przywitanie. - powiedział i podszedł bliżej.
- Wiedziałeś no nie? - spytałam Pierre, a on przytaknął, kiwając twierdząco głową. - Powiedz, że to sen, z którego zaraz się obudzę i nie będę nic pamiętać. Okaże się, że jestem tu tylko z rodziną, żadnych innych chłopaków... No powiedz, że tak będzie! - zwróciłam się do gracza z numerem 17.
- To ja zostawię was samych. - powiedział Gabończyk. - Chodź Nico, pójdziemy na lody. - wziął małego na ręce i poszli w stronę budki z lodami.
- Auba, no! - krzyknęłam jeszcze.
- Wydawało mi się, że ostatnimi czasy, bardziej się do mnie przekonałaś. - powiedział cicho.
- Bo tak jest... - odparłam. - Ale liczyłam na mały odpoczynek, chociaż przez te kilka dni.
- Nowy Rok też chciałaś opić beze mnie? - spytał.
- Noo... wiesz. Akurat w ten dzień mógłbyś tu być. - zaśmiałam się.
- Dobra.. to jak chcesz odpocząć, to się ulatniam i widzimy się w Sylwestra. - całkowicie zdziwiły mnie jego słowa, takie nie w jego w stylu.
- Żartujesz?
- Nie. - powiedział.
- Jasnee.. Nie wytrzymałbyś. - odruchowo położyłam rękę na jego torsie.
- Pewnie tak. - przyznał mi rację i się uśmiechnął, a ja skrępowana, co nie codziennie się zdarza, szybko zabrałam rękę.
- Oj nie krępuj się. - złapał mnie za rękę i z powrotem położył na swój umięśniony brzuch.
- Głupi jesteś. - skwitowałam.
- Często mi to powtarzasz. - jeszcze bardziej się przybliżył, pomiędzy nami nie było już miejsca.
- Ej, Cocia. Co ty robis z ujkiem? - zapytał mały, podbiegając do nas.
- Gorąco się zrobiło. - mruknął ze śmiechem, Auba.
- Co ja robię? Jak to co? Przytulam. - uczyniłam to, żeby nie było...
- Dlacego go psytulasz? - spytał.
- Bo go lubię. - zaśmiałam się.
- A ujek Cię tes lubi?
- Nie wiem, spytaj się go.
- Ujek, lubis cocię? - spytał.
- Mhm, bardzo. - odpowiedział.
- To cemu, nie jestescie jak moja mama i tata? - dzieciak umie dowalić. Ogólnie wiem, że dzieci lubią zadawać pytania, że czasem ma się ich dość, ale Nico przebił wszystkie inne dzieci, tym pytaniem.
- Wiesz.. Nico to jest tak... - zaczął Mario. - Emm... - nie wiedział co powiedzieć.
- A ja mam pomysł! Chodźmy na basen, tam jest wujek Marco! - odparł Pierre, nie zdając sobie sprawy, jak Nico bardzo jest przywiązany do Reus'a.
- Tak, tak! Ja cę do ujka! - krzyknął uradowany.
- Dzięki. - szepnęłam Gabończykowi na ucho.
- Nie ma sprawy. - postanowiliśmy wracać do hotelu, a dokładniej kierowaliśmy się do reszty mojej ekipy, czyli na basen.
- Wiesz, Marco wydaje się być niedojrzałym palantem, ale to tylko pozory. Tak naprawdę, to wrażliwy dzieciak.. - zaśmiała się Mela.
- Całkiem przypadkiem wszystko słyszę. - przypomniałem o swojej obecności, tuż przy nich.
- Tak, tak. - odpowiedziała, nie zwracając na mnie uwagi. - Wiesz, byłabyś świetną bratową, jakby co, już Cię lubię. - puściła jej oczko, a ja teatralnie wywróciłem oczami, ze względu na zachowanie, siostry.
- I ja też! - poparła ją Yvonne.
- Ja też was lubię. - zaśmiała się. - Marco, masz bardzo fajne siostry.
- No dzięki. - odparłem. - Szczególnie tą jedną.. - spojrzałem znacząco na Mel. - Największa gaduła, świata!
- Nerwus jeden. - roztargała mi włosy.
- Ale od moich włosów się odpieprz. - zagroziłem jej.
- Bo co?
- Wiesz, może i jestem najmłodszy, ale za to najsilniejszy, kochana. - wstałem z zamiarem wrzucenia jej do basenu, tak też się stało.
- Debil! - krzyknęła.
- Też Cię kocham, siostrzyczko. Ale mogłabyś usiąść z nami, pogadać, a nie się wydurniasz. - zaśmiałem się..
- No tak już lecę! - rzekła. - Cię zabić! - dodała.
- Chcesz pozbawić rodziców, jedynego syna? - zapytałem, a reszta towarzystwa wybuchnęła śmiechem, prócz Thomasa, męża Meli, był jakiś dziwny, nie przepadałem za nim.
- Spokój dzieci! - krzyknęła nasza mama, zbliżająca się wraz z pani Götze. Co tu robiła pani Emilia (zmyślone).
Tak oto, zakończyliśmy małą sprzeczkę... Zająłem się pogawędką z Jess. Zastanawiałem się co takiego robi Lea, sama z Nico na plaży. Ona zawsze wolała przebywać w towarzystwie, i tak było tym razem... Okazało się, że towarzyszyli jej także moi kumple, którzy nie wiem skąd, bo nic mi nie powiedzieli, byli w tym samym miejscu na wakacjach, co i my. Właśnie zmierzali ku nas. Nico, gdy mnie zobaczył, od razu zaczął biec i z prędkością światła znalazł się na moich kolanach.
- No hej, maluchu. - przywitałem się.
- Ceść, ujek! Psysliśmy do cebie!
- To świetnie, ale po co się tak pieścisz? Doskonale wiem, że Ty umiesz mówić perfekcyjnie.
- No dobrze, już! - był najwyraźniej zawiedziony, a nie było czym, lecz wiadomo - to tylko dziecko.
- I tak ma być. - zacząłem go łaskotać.
- Ujek! Przestań! - śmiał się.
- Ok, daruje Ci. - zaśmiałem się. - No, no a kogo my tu mamy!? - zwróciłem się do przyjaciół.
- Mario Götze we własnej osobie. - rzekła Lea... - Wiedziałeś, że tu jest? - spytała, szepcząc mi na ucho, a ja pokręciłem głową na boki, co znaczyło, że nie.
- I Pierre, widzę! Nie chowaj się, stary. - przywitałem się z nimi.
- Tak mnie bardziej pociągasz. - stwierdził, zachodząc mu drogę.
- Czyli, gdy jestem ubrana już nie? - spytałam.
- No też, nawet kiedy założysz na siebie piętnaście swetrów i dzwony... - powiedział, a ja wybuchnęłam śmiechem.
- Gdybym miała dzwony, to specjalnie bym się tak ubrała. - zaśmiałam się.
- Yhym, ale i tak mnie bardziej pociągasz, pół naga. - poruszał znacząco brwiami, idąc tyłem przede mną.
- Super... a ty mnie odtrącasz tymi gaciami. - powiedziałam.
- Co masz do moich oryginalnych kąpielówek? - zapytał z wyrzutem.
- Nie, nic... wcaleee... Po prostu jakby to powiedział Auba, oczojebne!
- Co ja? - odwrócił się Gabończyk.
- Nie nic.. - zaśmiałam się.
- To po to, abyś się nie patrzyła w moje inne części ciała. - powiedział.
- Serio? Chyba bardziej boisz się eksplozji w bokserkach. - zaśmiałam się. - I to przeze mnie. - dodałam, pewnie.
- Wiesz, nie zaprzeczę, bo... oj gorąca jesteś, gorąca... - rzekł obczajając mnie, od stóp do głów.
- Słońce mnie tak nagrzało.
- Słońce, nie ma w tej kwestii znaczenie, gdyż Ty jesteś bardziej gorętsza, od tego fajnego, żółtego kółka. - zaśmiał się.
- Dobra, skończ.
- Prawdę mówię.
- No, ale przestań. - powiedziałam stanowczo i przyśpieszyłam kroku.
- Nogi, fiu fiuuu. - nadal komentował. - A o tyłku nie wspomnę. - zaśmiał się, a ja miałam ochotę mu przywalić, nie przez ten odważny komentarz, a dlatego, że po prostu mnie wkurza.
- Odczep się, ok? - zatrzymałam się, poczekałam na niego i sprzedałam mu kopa, w zadek. Takim sposobem, szedł przede mną, i o to mi chodziło.
- Wiesz... do Twojego tyłka można się przyczepić. - zaczęłam mówić jak on.
- Spłaszczyłaś mi tą nogą! - powiedział.
- Jasne, nie o to chodzi... Ty zawsze masz taki odstający od wszystkiego. - zaśmiałam się.
- Oh, kocie .. przegięłaś. - zaczęłam uciekać, no a on mnie gonił.
- Ujek, dlaczego oni się ganiajom? - spytał mały, Aubameyang'a.
- Ćwiczą kondycję. - odpowiedział mu, piłkarz.
- A dlaczego?
- Bo lubią! - zaśmiał się, i ja zamiast biec, zaczęłam się śmiać. Usiadłam na piasku, śmiejąc się jak głupia.
- Tak wujek Auba, wszystko najlepiej Ci wytłumaczy. - powiedziałam i zaraz Mario mnie dopadł, i zaczął łaskotać, co nie robiło na mnie wrażenia.
- Oj, skarbeńku, przykro. Nie mam łaskotek. - zaśmiałam się.
- Ej no! Kiedyś miałaś!
- Kiedyś...
Potem już szliśmy w miarę przyzwoicie, i dołączyliśmy do reszty zgrai...
- Często mi to powtarzasz. - jeszcze bardziej się przybliżył, pomiędzy nami nie było już miejsca.
- Ej, Cocia. Co ty robis z ujkiem? - zapytał mały, podbiegając do nas.
- Gorąco się zrobiło. - mruknął ze śmiechem, Auba.
- Co ja robię? Jak to co? Przytulam. - uczyniłam to, żeby nie było...
- Dlacego go psytulasz? - spytał.
- Bo go lubię. - zaśmiałam się.
- A ujek Cię tes lubi?
- Nie wiem, spytaj się go.
- Ujek, lubis cocię? - spytał.
- Mhm, bardzo. - odpowiedział.
- To cemu, nie jestescie jak moja mama i tata? - dzieciak umie dowalić. Ogólnie wiem, że dzieci lubią zadawać pytania, że czasem ma się ich dość, ale Nico przebił wszystkie inne dzieci, tym pytaniem.
- Wiesz.. Nico to jest tak... - zaczął Mario. - Emm... - nie wiedział co powiedzieć.
- A ja mam pomysł! Chodźmy na basen, tam jest wujek Marco! - odparł Pierre, nie zdając sobie sprawy, jak Nico bardzo jest przywiązany do Reus'a.
- Tak, tak! Ja cę do ujka! - krzyknął uradowany.
- Dzięki. - szepnęłam Gabończykowi na ucho.
- Nie ma sprawy. - postanowiliśmy wracać do hotelu, a dokładniej kierowaliśmy się do reszty mojej ekipy, czyli na basen.
[Marco]
Kilka dobrych godzin spędziliśmy z Jess i moimi siostrami nad basenem, i nadal tam byliśmy. Yvonne, już nie wytrzymywała z nerwów o swojego synka, mimo że Lea uświadomiła jej, że wszystko w porządku, cała Yv... Moje kochane starsze siostrzyczki, a szczególnie Melanie, zawzięcie dyskutowała z Jessicą.- Wiesz, Marco wydaje się być niedojrzałym palantem, ale to tylko pozory. Tak naprawdę, to wrażliwy dzieciak.. - zaśmiała się Mela.
- Całkiem przypadkiem wszystko słyszę. - przypomniałem o swojej obecności, tuż przy nich.
- Tak, tak. - odpowiedziała, nie zwracając na mnie uwagi. - Wiesz, byłabyś świetną bratową, jakby co, już Cię lubię. - puściła jej oczko, a ja teatralnie wywróciłem oczami, ze względu na zachowanie, siostry.
- I ja też! - poparła ją Yvonne.
- Ja też was lubię. - zaśmiała się. - Marco, masz bardzo fajne siostry.
- No dzięki. - odparłem. - Szczególnie tą jedną.. - spojrzałem znacząco na Mel. - Największa gaduła, świata!
- Nerwus jeden. - roztargała mi włosy.
- Ale od moich włosów się odpieprz. - zagroziłem jej.
- Bo co?
- Wiesz, może i jestem najmłodszy, ale za to najsilniejszy, kochana. - wstałem z zamiarem wrzucenia jej do basenu, tak też się stało.
- Debil! - krzyknęła.
- Też Cię kocham, siostrzyczko. Ale mogłabyś usiąść z nami, pogadać, a nie się wydurniasz. - zaśmiałem się..
- No tak już lecę! - rzekła. - Cię zabić! - dodała.
- Chcesz pozbawić rodziców, jedynego syna? - zapytałem, a reszta towarzystwa wybuchnęła śmiechem, prócz Thomasa, męża Meli, był jakiś dziwny, nie przepadałem za nim.
- Spokój dzieci! - krzyknęła nasza mama, zbliżająca się wraz z pani Götze. Co tu robiła pani Emilia (zmyślone).
Tak oto, zakończyliśmy małą sprzeczkę... Zająłem się pogawędką z Jess. Zastanawiałem się co takiego robi Lea, sama z Nico na plaży. Ona zawsze wolała przebywać w towarzystwie, i tak było tym razem... Okazało się, że towarzyszyli jej także moi kumple, którzy nie wiem skąd, bo nic mi nie powiedzieli, byli w tym samym miejscu na wakacjach, co i my. Właśnie zmierzali ku nas. Nico, gdy mnie zobaczył, od razu zaczął biec i z prędkością światła znalazł się na moich kolanach.
- No hej, maluchu. - przywitałem się.
- Ceść, ujek! Psysliśmy do cebie!
- To świetnie, ale po co się tak pieścisz? Doskonale wiem, że Ty umiesz mówić perfekcyjnie.
- No dobrze, już! - był najwyraźniej zawiedziony, a nie było czym, lecz wiadomo - to tylko dziecko.
- I tak ma być. - zacząłem go łaskotać.
- Ujek! Przestań! - śmiał się.
- Ok, daruje Ci. - zaśmiałem się. - No, no a kogo my tu mamy!? - zwróciłem się do przyjaciół.
- Mario Götze we własnej osobie. - rzekła Lea... - Wiedziałeś, że tu jest? - spytała, szepcząc mi na ucho, a ja pokręciłem głową na boki, co znaczyło, że nie.
- I Pierre, widzę! Nie chowaj się, stary. - przywitałem się z nimi.
[Lea]
Szliśmy i szliśmy do tego hotelu. Droga z nimi, dłużyła mi się niemiłosiernie. Tu się ganiają, tam mnie wkurzają, normalnie męka, oczywiście głównie chodziło mi o Mario, bo Auba szedł kilka metrów przed nami, wraz z Nico za rączkę i ciągle mu coś opowiadał.- Tak mnie bardziej pociągasz. - stwierdził, zachodząc mu drogę.
- Czyli, gdy jestem ubrana już nie? - spytałam.
- No też, nawet kiedy założysz na siebie piętnaście swetrów i dzwony... - powiedział, a ja wybuchnęłam śmiechem.
- Gdybym miała dzwony, to specjalnie bym się tak ubrała. - zaśmiałam się.
- Yhym, ale i tak mnie bardziej pociągasz, pół naga. - poruszał znacząco brwiami, idąc tyłem przede mną.
- Super... a ty mnie odtrącasz tymi gaciami. - powiedziałam.
- Co masz do moich oryginalnych kąpielówek? - zapytał z wyrzutem.
- Nie, nic... wcaleee... Po prostu jakby to powiedział Auba, oczojebne!
- Co ja? - odwrócił się Gabończyk.
- Nie nic.. - zaśmiałam się.
- To po to, abyś się nie patrzyła w moje inne części ciała. - powiedział.
- Serio? Chyba bardziej boisz się eksplozji w bokserkach. - zaśmiałam się. - I to przeze mnie. - dodałam, pewnie.
- Wiesz, nie zaprzeczę, bo... oj gorąca jesteś, gorąca... - rzekł obczajając mnie, od stóp do głów.
- Słońce mnie tak nagrzało.
- Słońce, nie ma w tej kwestii znaczenie, gdyż Ty jesteś bardziej gorętsza, od tego fajnego, żółtego kółka. - zaśmiał się.
- Dobra, skończ.
- Prawdę mówię.
- No, ale przestań. - powiedziałam stanowczo i przyśpieszyłam kroku.
- Nogi, fiu fiuuu. - nadal komentował. - A o tyłku nie wspomnę. - zaśmiał się, a ja miałam ochotę mu przywalić, nie przez ten odważny komentarz, a dlatego, że po prostu mnie wkurza.
- Odczep się, ok? - zatrzymałam się, poczekałam na niego i sprzedałam mu kopa, w zadek. Takim sposobem, szedł przede mną, i o to mi chodziło.
- Wiesz... do Twojego tyłka można się przyczepić. - zaczęłam mówić jak on.
- Spłaszczyłaś mi tą nogą! - powiedział.
- Jasne, nie o to chodzi... Ty zawsze masz taki odstający od wszystkiego. - zaśmiałam się.
- Oh, kocie .. przegięłaś. - zaczęłam uciekać, no a on mnie gonił.
- Ujek, dlaczego oni się ganiajom? - spytał mały, Aubameyang'a.
- Ćwiczą kondycję. - odpowiedział mu, piłkarz.
- A dlaczego?
- Bo lubią! - zaśmiał się, i ja zamiast biec, zaczęłam się śmiać. Usiadłam na piasku, śmiejąc się jak głupia.
- Tak wujek Auba, wszystko najlepiej Ci wytłumaczy. - powiedziałam i zaraz Mario mnie dopadł, i zaczął łaskotać, co nie robiło na mnie wrażenia.
- Oj, skarbeńku, przykro. Nie mam łaskotek. - zaśmiałam się.
- Ej no! Kiedyś miałaś!
- Kiedyś...
Potem już szliśmy w miarę przyzwoicie, i dołączyliśmy do reszty zgrai...
_________________________________________
24!
Mam nadzieję, że wyszło. Proszę, moje kochane, zniecierpliwione czytelniczki, szczególnie anonimki, może nie tak bardzo szybko dodaję, ale starałam się pisać i dodać, w ramach rekompensaty, że na poprzedni czekaliście długo.
Tak, tak. Jest Mario... Większość z was, domyśliła się, co miałam w planach od dłuższego czasu..
Eh... no i jak zawsze nie udało mi się was zadziwić! ;<
Mimo to, dzięki że jesteście, co jest bardzo dziwne, iż piszę koszmarnie!
Tak.. ostatnio to sobie uświadomiłam, czytając blogi niektórych z was, czy też jeszcze innych bloggerek.
Niby fajne te moje opowiadania, a jednak... Nie mam za bardzo bogatego słownictwa, i to jest minus...
Dobra, nie będę się żalić, mam nadzieję, że zobaczę troszkę dużo komentarzy, zwięzłych i na temat :)
Pozdrawiam, Juliana.
Nie marudź! Rozdział są świetne. ;) Sama chciałabym mieć taki talent jak ty masz. :) Czekam na nn. <33
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Nie narzekaj, rozdziały są super ;) Mario i Lea mnie po prostu rozwalają xd Czekam na nextt :* Oliii ;3
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam do mnie:
milosc-zatrzyma-czas.blogspot.com
Nie no fajny rozdział moim zdaniem :D
OdpowiedzUsuńTylko czekam i czekam a pomiędzy Mario a Leą nie ma żadnych akcji, typu pocałunki czy coś w tym stylu ;c Nie uznaj to jako krytyki, broń boże !
Mam nadzieję, że pomiędzy nimi do czegoś dojdzie ;>
Nie no Nicko rozwala system. Kocham te jego pytania no i oczywiście odpowiedzi wujka Auby hahaha. Cały czas się jeszcze śmieje haaha. Dodawaj szybko następny :D
OdpowiedzUsuńmiłe opowiadanie ;)
OdpowiedzUsuńAnia
Julek! Chrzanisz głupoty jak ciota jakaś :D piszesz zarąbiście i żadne niewiadomo jak wymyślne słowo tego nie zmieni. Taki jeden profesor powiedział, że słowa wykwintne tracą swój blask przy tych prostych a trafionych w punkt! Więc tej zasady się trzymaj!
OdpowiedzUsuńAle wracając do samej treści! Fenomen! Kocham wszystko co piszesz! Już to raz mówiłam, ale się powtórzę, Auba to tak pozytywna postać, że micha się ciesz za każdym razem, gdy tylko on jest!
Czasami mam taką cichą nadzieję, że może coś Ci się poprzestawia w wyobraźni i Lea będzie z Leo... Byłoby rewelacyjnie! Taa... Ale to tylko moje marzenia, bo NIEKTÓRZY nadaj kochają Götze... :/
Ale to tylko taką moją dygresja, nic więcej ;)
Czekam na następny :)
Całuję! :* <3
Świetne !! Czytam i czytam , tak dalej !! :D
OdpowiedzUsuńBistyy !! :33 I jakbym mogła tobym czytała cały czas .. :** AA i proszę o szybkiego Nextaa xD Ahhm : Popieram Wiktorię powyżej baardzo, Bardzoo chciałabyym , żeby Lea była Z Leoo .. Ale to takiee Marzeniee <33 Pozdrawiam, stała czytelniczka Zuza ;++
OdpowiedzUsuńOj, nie marudź tak. Świetnie piszesz, sama chciałabym tak pisać, ale nie mam czasu i nie mam takiego talentu jak ty. Wracając do bloga jak zawsze rozdział świetny z niecierpliwością czekam na następny i życzę weny ;)
OdpowiedzUsuńJej ...Wreszcie dodałaś ^.^ Chociaż to kilka dni to czekalam ze zniecierpliwieniem ;D Rozdzial świetny ;333 Kobieto masz talent do pisania :) Nie marudż, że nie umiesz ! Mam 2 ulubione blogi a to jeden z nich ;D Hah jak ten Mario sie stara xD Szybciutko następny ! <333 Całuski ;* / ReusowoGoetzowa PS. Sorka ale taki sam komentarz dodałam pod 20 rozdziałem bo sie pomylilam ;cc Ale mam jedno usprawiedliwienie, że pisałam na telefonie i coś mi sie przestawiło xD PaPa < 33
OdpowiedzUsuńZwięźle i na temat : BOMBA XD dla mnie super, nasz talent, zupełnie inny pomysł od wszystkich tego typu blogów, co jest super :). Pozdrawiam i czekam na nexta :* Betka
OdpowiedzUsuńNo cały czas czekam na nexta ;) i doczekać się nie mogę :) Pozdrawiam Betka :*
UsuńPrzepraszam... ;<
UsuńNapisałam pół i zacięłam się ...
Mam pomysły na dalsze rozdziały, a nie mam pojęcia jak skończyć ten .
Ok, to będę czekać dalej ;) Betka
UsuńWyszło naprawdę super :) Rozdział ciekawy i zabawny :) Czekam na to co będzie dalej :) zapraszam do mnie - linki na moje blogi wrzucam w zakładkę SPAM :)
OdpowiedzUsuńSuper :) czekam na następny ;) Pozdro Olka
OdpowiedzUsuńWspaniały! Już nie mogę doczekaa się kolejnego! Pozdrawiam;)
OdpowiedzUsuńNico jaki słodziak!
OdpowiedzUsuńNie no rozdział świetny, jak zwykle zresztą :)
Weny życzę :*
http://powrotyirozstania.blogspot.com/
Świetny blog . Czekam na więcej.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie:
http://mario-i-susanne.blogspot.com/
Pozdrawiam :*
Ale ten Nico jest słodziutki, Awwww :3 Mam nadzieję, że między Mario a Leą na tych wakacjach w końcu do czegoś dojdzie ;) czekam na następny. Całusy Ana :*
OdpowiedzUsuńKiedy w koncu dodasz nastepny ? ; D
OdpowiedzUsuńO nie ! Jak zwykle mam spóźniony refleks ;c Dopiero teraz zauważyłam , że jest nowy rozdział , a jeszcze wczoraj zastanawiałam się czy coś dodałaś :D Hahaha , jestem mózgiem , nie ma co :D
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału to , jak zwykle śmiechowyy ! <3 I za to Cię uwielbiam, zawsze poprawiasz mi humor nawet , gdy jestem w najgorszej sytuacji i za to Ci dziękuję <3
Ugh, nie mogę się doczekać momentu, w którym Lea się przemoże i będę z Goetze tworzyli wspaniałą parę ♥
Tylko coś mi ten Auba przeszkadza. Odnoszę wrażenie, że Lea mu się podoba ? No ale to tylko moje przypuszczenia ;D Mam nadzieję, że za niedługo pojawi się kolejny rozdział , a teraz zapraszam Cię do mnie na 22 rozdział :>
Do następnego ! ;*
Pozdrawiam, Karinka <3
ahahahh uwielbiam tego bloga :)
OdpowiedzUsuńCzyżby Lea i Auba cos ten teges?
Mam nadzieję, ze nie :)
Pozdrawiam :)
http://pamietnikzdortmundu.blogspot.com/
Nie wiem dlaczego dopiero teraz znalazłam tego bloga ale już wszystko nadrobiłam ;*
OdpowiedzUsuńPiszesz cudownie, normalnie ci tego zazdroszczę, bo masz mega talent ;)
Czekam na kolejny rozdział ;*
Wybacz że dopiero teraz komentuję! Rozdział ZAJEBISTY :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że Lea i Mario będą w końcu razem! Oby Auba nie stanął im na drodze...
Może w następnym coś się w końcu wydarzy między Mario a Leą? Czekam na kolejny zatem z niecierpliwością! Buziaczki :***