niedziela, 2 marca 2014

27.

*

[Mario]
Ann, Ann, Ann, Ann i Ann... O co im wszystkim chodzi? Lea twierdzi, że przyjechała do mnie, natomiast Marco widział ją tu, na imprezie... Z ręką na sercu mogę przyznać, iż nie widziałem jej od.. naszego zerwania, dokładnie od tamtej pory. A nie sorry, właśnie ją zauważyłem. Strój niczym kobieta lekkich obyczajów, jak to ona ma w zwyczaju. Chwila... ale dokąd ona idzie? Dyskretnie obserwowałem ją z daleka, podeszła do jakiegoś mężczyzny, pocałowała go. Czyli, ma kogoś. To jakim cudem miałaby przyjeżdżać do mnie? Czy ona kiedyś zostawi mnie w spokoju? Przydałoby się, przez nią nie mam nawet co walczyć, o Leę, bo i tak mi nie uwierzy. Lea, właśnie... a jeśli zobaczyłaby ją i jej nowego chłopaka... Zacząłem się rozglądać, ale marne. Nie było jej nigdzie, ani z Mel, ani z Marco, z rodzicami także nie... Wychodzi na to, że wróciła do hotelu, zapewne razem z Yv, jej mężem i Nico. No tak, Nico zapewne nie wytrzymałby bez snu, aż tak długo. To oznacza, że nie ma szans, żeby blondynka mi uwierzyła. Jestem w tej kwestii przegrany, a to wszystko, bo Ann postanowiła sobie tu przylecieć i rozwalić to wszystko co udało mi się do tej pory zbudować. Tą więź między mną, a siostrą Reus'a. Już jej nie ma... zawaliła się. Dlaczego to ja trafiłem na taką kobietę, jako jest AK, gdybym jej nie poznał, wszystko by grało, byłoby w jak najlepszym porządku.
Zebrałem się, przeprosiłem wszystkich i po drugiej w nocy, udałem się do hotelu. Siedzenie tam, nie miało najmniejszego sensu. Tak samemu, bez towarzystwa, nie licząc oczywiście rodziny i Marco z Jess. Chciałem być tam tylko z jedną osobą, której zdobycie jest dla mnie w tej chwili nieosiągalne, zbyt trudne. Lea jest trudna, nie wiem jak kiedyś Chris'owi, tak temu palantowi, udało się tak szybko stworzyć z nią związek, który na szczęście nie wypalił. Nie miałem siły nawet na szybki prysznic, jedyne czego chciałem to położyć się do łóżka, ze świadomością, że to wszystko jutro okaże się głupim snem, koszmarem, lecz to niemożliwe. Problemy z dnia, na dzień bez powodu nie znikną, a szkoda... bo był jeden problem, Ann. Po kilkunastu minutach próba zaśnięcia się udała... Odpłynąłem.




[Marco]
Obudziłem się w wyśmienitym humorze, ze wspaniałą kobietą przy boku. Tak, przespaliśmy się i nie, nie działał tak na nas alkohol. Jessica prawie nie piła nic, prócz lampki szampana i na jednym, czy dwóch drinkach skończyła i była w pełni świadoma, co się wydarzyło. Boże, ja się chyba zakochałem. Chyba? Nie, na pewno. Pogładziłem dziewczynę po policzku, na co ona zareagowała seksownym mruknięciem... Oszalałem... Jest idealna, jak dla mnie. Niby na świecie nie ma ideałów, ale ja swój znalazłem. Zauważyłem, że brunetka otwiera powoli oczy i uśmiecha się.
- Marco, co Ty robisz u mnie w łóżku? - zapytała zaspana.
- Tak się składa, że sama mnie wczoraj do niego zaprosiłaś. - zaśmiałem się, poruszając znacząco brwiami.
- A no tak. - otrzeźwiała, przygryzając wargę.
- Nie rób tak. - mruknąłem, całując ją w kącik ust.
- Jak? - znowu to zrobiła.
- Chętnie bym do Ciebie wrócił, ale wiesz... głodny jestem. - zaśmiałem się, wychodząc z łóżka i zakładając bokserki.
- No ok, ale mógłbyś mi dać coś mojego? - wskazała na swoją walizkę. Posłusznie do niej podszedłem i otworzyłem.
- Hmmm. - zastanawiałem się nad wyborem, a był duży... - Może być ten? - spytałem machając jej czarnym, koronkowym biustonoszem. Kiwnęła przytakująco głową. - I to? - pokazałem jej dolną część bielizny do kolory, wręcz do pary. Także się zgodziła, dlatego zasunąłem walizkę i usiadłem na skraju łóżka. - Chcesz? - zapytałem ze śmiechem, trzymając jej rzeczy.
- Nie, wiesz... Wolę paradować goła i wesoła. - rzekła sarkastycznie.
- Spoko, to chodź. - chciałem zerwać z niej kołdrę, ale gdy zobaczyłem jej złowrogie spojrzenie, od razu wyrzuciłem z głowy tę myśl i grzecznie oddałem jej bieliznę.
- Odwróć się. - zarządziła.
- Po co?
- Reus. - znowu te straszne spojrzenie.
- Dobra, dobra. - zgarnąłem swoje świeże rzeczy i poszedłem do łazienki, wziąć prysznic. Po wszystkim wróciłem do pomieszczenia, w którym urzędowała Jessica, zbierająca ubrania z podłogi. Zaśmiałem się na samą myśl, tego co działo się, jeszcze kilka godzin wstecz...




[Lea]
Wstałam z lekkim bólem głowy, nie przesadzałam zbytnio z alkoholem, ale przyznaję się bez bicia, że wypiłam z dziesięć drinków, każdy z inną ilością procentów. Ale to nic nie dało.. do hotelu wróciłam jakoś po pierwszej. Nie miałam ochoty tam dłużej siedzieć, zaliczam ten dzień, a raczej cały rok do nieudanych. Mimo, że były przyjemne chwili, ale nie chcę ich sobie przypominać... Ogarnęłam się w miarę i zeszłam, a raczej zjechałam windą na parter do hotelowej restauracji, w celu zjedzenia śniadania, przed popołudniowym wylotem z Dubaju. Tak, dziś wracamy do Niemiec i w końcu zacznę chodzić na prawo jazdy. Przynajmniej jedna optymistyczna wiadomość. W restauracji była już Jess wraz z moim bratem. Zamówiłam posiłek i dosiadłam się do nich.
- A co wy tacy radośni? - zapytałam.
Spojrzeli na siebie szeroko uśmiechnięci... coś ukrywali, a ja musiałam to od nich wyciągnąć.
- Czyli jesteście razem?
- Jesteśmy? - to samo pytanie posłał Marco do mojej przyjaciółki.
- Mnie się pytasz? - zaśmiała się.
- No Ciebie, a kogo? - uśmiechnął się.
- Aha. Dobra. Czyli tak. - podsumowałam ich gadkę.



*



Nadszedł czas wylotu, właśnie teraz jesteśmy w samolocie, który przetransportuje nas do Niemiec. Wśród nas nie ma mojej ulubionej pary... mianowicie Mario i Ann. Nie wnikałam gdzie są, czy mają zamiar wracać. Nie chciałam nawet, żeby pokazywali się w Dortmundzie. Dla pewności rozejrzałam się po samolocie... nie widziałam ich, na szczęście.
- Mario został z Fabianem dzień dłużej. - oznajmił Reus, który zajmował miejsce za mną. Ta jasne.. z Fabianem. Lepszej wymówki nie mógł wymyślić. Fakt, faktem najstarszego z rodzeństwa Goetze, nie było... Ale pewnie to wszystko jest ustawione... Po co w ogóle o tym myślę? To nie ma sensu... pobawił się moimi uczuciami, sprawił, że przekonałam się do niego bardziej... dużo bardziej, byliśmy zbyt blisko... i koniec. Poleciał do swojej byłej, największej zołzy świata. Znając Ann, szybko się na niej przejedzie... znowu.
W pewnym momencie dosiadł się do mnie... w tym momencie mogę go określić przyjacielem, a więc mój przyjaciel Gabończyk, Pierre. Próbował mnie rozweselić, bo jak to on stwierdził mam nadętą minę. Chwilowo udało mu się to.. On po prostu jest mistrzem, jeżeli chodzi o rozśmieszanie ludzi i z tego co wiem na boisku też świetnie się ukazuje. Właśnie ten oto osobnik umilił mi lot i sprawił, że zapomniałam na moment o zdarzeniach z poprzednich dni. Znam go zaledwie kilka tygodni, a już robi za mojego kumpla. Tacy jak on powinni być wszyscy faceci, czyli pozytywnie nastawieni do wszystkiego.. Szczerze znam jeszcze jednego takiego, ale jak wiecie - nie mam ochoty nawet wypowiadać tego imienia na M...




[Kilka dni później]
Właśnie zaczęłam chodzić na kurs prawa jazdy. Wszystko jest ok, nie licząc dziwnego instruktora, który akurat trafił się mnie... Jest serio dziwny. Pierwszego dnia, dostałam jakąś tam książeczkę, bla, bla... i płytkę, z której powinnam się uczyć, ale strasznie mi się nie chce. Marco wyjechał z drużyną na zgrupowanie, gdzieś daleko, nie wiem gdzie dokładnie. A to oznacza, że od kilku dni mieszkam sama. Jess przychodzi do mnie regularnie i ciągle kontaktuje się z Marco. Boże... ona ma obsesje i on też. Jak wróci to ja z nimi nie wytrzymam, nie ma bata. Oczywiście moja przyjaciółka czuje się znakomicie z tego powodu i cały czas ględzi, że nie może się doczekać jego powrotu, itd... Właśnie w tym momencie rozmawia z nim przez telefon, a że włączyła tryb głośno mówiący, wszystko słuchałam.
- Mario nie zamulaj. - usłyszałam śmiech brata.
- Co? Weź spadaj... - odpowiedział.
- Z takim mieszkać w pokoju...- westchnął.
Nie chciałam tego słuchać, dlatego poszłam na chwilę do łazienki, gdzie chciałam przeczekać czas do zakończenia konwersacji.
- Leę mi przegoniłeś. - czy ja muszę zatkać uszy, żeby tego nie słyszeć?
- To ona tam była?
- No ja jestem u niej.
Wyszłam z łazienki.
- Jess proszę, czy mogłabyś wyłączyć ten cholerny głośnik? - uniosłam się.
- Dobra już. - przyłożyła telefon do ucha i ciągnęła rozmowę.
Jednym zdaniem.. Moje życie jest nudne. Stało się jedną, wielką rutyną. Wstaję, zjem, siedzę, gdzieś wyjdę, najczęściej na zakupy do spożywczaka, znowu siedzę i idę spać. I co dwa dni wciskam tam pójście na kurs. Szkołę olałam totalnie i  w końcu muszę się w niej pokazać, zwłaszcza teraz po przerwie świątecznej, bo przed nią.. w Grudniu byłam na uczelni chyba z trzy razy. Więc w każdej chwili mogą mnie wylać, a ja naprawdę chcę zaliczyć te zajęcia, i znaleźć dobrą pracę, spełniać się w zawodzie fotografa....




[Mario]
Na zgrupowaniu jak zawsze byłem w pokoju z moim najlepszym przyjacielem. Jak wiadomo, że jest nim Marco, który w tej chwili zacięcie dyskutował ze swoją dziewczyną przez telefon. Na początku byłem zdziwiony, że mówi do kogoś "Cześć kochanie", iż nie wiedziałem, że związał się z Jess i jak zwykle dowiedziałem się ostatni, no może nie, ale też nie jako pierwszy. Irytowała mnie ta pogawędka, pewnie dla tego, że w tych iPhone'ach są takie dobre głośniki, że mimo wszystko osoby trzecie wszystko słyszą. Ugh... miałem ochotę wyjść, ale co by to oznaczało? Moją słabość? Nie, nie zrobię tego. Z tego co zrozumiałem, Jess nie jest sama, a z ... Leą. Tak z Leą, moją Leą... Nie, ona nigdy nie będzie moja...





*****************************
Jest i kolejny. 
Szczerze nie wiedziałam, że uda mi się dodać rozdział jeszcze w ten weekend, a jednak. 
Wczoraj wieczorem coś mnie naszło i napisałam pół tego, albo więcej, a dziś tylko dokończyłam.
Niestety, długością nie powala, jak ostatnio wszystkie rozdziały w moim wykonaniu.
Dziękuję za komentarze i liczę na więcej (takich dłuższych), co strasznie potrafią mnie zmotywować. Wszystko w waszych rękach XD
A nasze pszczółki wczoraj wygrały meczyk ! <3
Szczerze po słabszej pierwszej połowie, nie spodziewałam się 3:0, ale jest super! 
A i tak dodatkowo... Lubię się z Wami kontaktować, więc proszę, oto moje GG: 50076259 .
Chętnie popiszę ;* O byle czym ;D

Pozdrawiam. Juliana.

15 komentarzy:

  1. Am... nie wiem co powiedzieć. Super! Tylko szkoda, ze Lea nie wierzy Marco. W każdym bądź razie liczę na to, ze w końcu Lea i Mario pogodzą się i będą razem. Czekam na następny i zapraszam do siebie.
    http://serce-nie-slugaa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. No co tu Ci napisać...?
    Rozdział jest jak zawsze zajebisty. Świetnie go się czyta i wgl. ;)
    Po przeczytaniu każdego rozdziału tak myślę czy Cię czasem nie zastrzelić za tą nie daj się boże Ann, ale nie bo bym nie dowiedziała się czy Mario zdobędzie serce Lei i będą razem. ;D Czekam z niecierpliwością na następny rozdział. <3

    Pozdrawiam Marika. ;D

    Ps. Jak byś mogła to informuj mnie na gg o nowych rozdziałach: 44450891

    OdpowiedzUsuń
  3. Smutno mi , smutno mi ;c
    Nie lubię , gdy Mario i Lea są pokłóceni ;c Do tego przez kogoś takiego, jak Ann . Że akurat teraz musiała się pojawić, gdy między nimi było całkiem dobrze ;x
    Mam nadzieję, że Lea w końcu dowie się o kłamstwie Ann, bo przecież oni muszą być razem ! :> Może Mario coś wymyśli , by przekonać Leę do siebie . Tak po za tym to, jak dla mnie to Lea zachowała się bardzo .. hmm... szczeniacko. Przecież zna Goetze'go i jemu powinna uwierzyć, a nie dziewczynie, która ma pustkę w głowie i do tego wie , jaka Ann jest ;/ Nie podoba mi się postawa Lei ;v Mam nadzieję, że kiedyś się zmieni i z Mario będą bardzo szczęśliwą parą ♥
    Czekam na nn i zapraszam do mnie na kolejny rozdział, który mam nadzieję pojawi się do wieczora :) :*


    Pozdrawiam, Karinka ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Ooo super rozdzialik. Tak jak chyba wszyscy ubolewam nad tym ,że między Leą i Mario się nie układa. Ciekawe co Ann jeszcze wymyśli, żeby dopiec Lei? Moja pierwsza myśl to po hu* ona tam ? Mam nadzieję,że ich drogie się jeszcze spotkają. Nie przejmuj się tym ,że rozdział jest krótki, najważniejsze żeby był treściwy.Ucieszył mnie fakt,że Marco ma dziewczynę i jest szczęśliwy.
    Czekam na następny i zapraszam do siebie
    http://scholastyka098.blogspot.com/
    Co prawda opowiadanie nie jest o piłkarzach ,ale może się spodoba.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ta głupia Ann !!
    Świetne to ;) Pisz dalej i to jak najszybciej ;) Ciekawe jak potoczą się losy Lei i Mario mam nadzieję że bd razem .Pozdrawiam Aleksandra

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak zobaczyłam nazwe rozdziału to myślałam że będzie coś z Mario i Leą, ale niestety się myliłam. Mam nadzieję że nie długo bd razem :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Chciałabym ,żeby w końcu już byli razem

    OdpowiedzUsuń
  8. Jessica i Marco<33
    Więcej takich sytuacji poproszę:)
    Ann na Syberię wysłać.
    Czekam na nn:)
    Buziaki:*
    http://powrotyirozstania.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Trochę smutno, że Lea nie wierzy już w uczucie, którym darzy ją Mario :/ ale i tak liczę, że Mario nie odpuści i jak zamknęła mu drzwi to on wejdzie oknem ;) Pozdrawiam Betka :*

    OdpowiedzUsuń
  10. 'Nie, ona nigdy nie będzie moja...' No, no... Zaskakujesz KOCIE :D Że Twój GEJCE tak powiedział? o.O No i nareszcie zeswatałaś Reusa i Jess! Aż Cię pokocham! Bo ile można na to czekać, co? Jestem z tego powodu meega zadowolona, aczkolwiek wolałabym gdybyś coś tak między nimi jednak popsuła czy coooś... Wiesz... Jakaś dramaturgia byłaby tu na miejscu xD Ale to nie jest to nie blog o Reusie w roli głównej, tylko jego 'siostrze' i najlepszym przyjacielu, więc najpierw skup się na nich, a potem moja ulubiona parka ^^ Jednak jest jeden 'mankament' tegoż rozdziału, a mianowicie Lea mogłaby się w końcu ogarnąć, bo ile to można zwodzić jakiegoś chłopaka? Żeby się kiedy nie obudziła z przysłowiową 'ręką w nocniku'... Jeżeli nie rozumiesz tego, co chcę przez to powiedzieć, to już wyjaśniam... Chodzi o to, że jeżeli ona mu nie da jak najszybciej jakiejkolwiek szansy, to niech się nie spodziewa, że będzie on czekał na nią całe życie! To jest życie i lepiej trzymać się ziemii, bo nie wiadomo jak będzie... To taka dygresja do zachowania- moim zdaniem- jeszcze niedojrzałej Lei...
    'Z miliona Cię wybrałem zwyczajnie pokochałem
    Po prostu platonicznie fantastycznie
    I tego nie rozumiem na ziemię zejść nie umiem
    Kocham Cię tak magicznie fantastycznie
    Z miliona Cię wybrałem zwyczajnie pokochałem
    Po prostu platonicznie fantastycznie
    I tego nie rozumiem na ziemię zejść nie umiem
    Kocham Cię tak magicznie fantastycznie'
    Zapewne możesz się zastanawiać po cóż napisałam kawałek najlepszej nutki pod słońcem (!), ale już Ci to wyjaśniam... Życzę Ci, aby kiedy pojedziemy sobie na meczyk i spotkamy tam tego Twojego Geja, to niech Ci powie te jakże romantyczne i cudowne słowa! Widzisz! Na coś się przydało to Twoje Disco Polo! <3 W każdym razie, życzę Wam szczęścia z typowym bawarczykiem i obyście mieli dużo dzieci! *.* I oczywiście ja muszę być chrzestną, ale najpierw świadkową na ślubie! Tak wie, klepię głupoty, ale zrozum te emocje w rozdziale, normalnie jak na grzybach... If you know what I mean xD
    No, już mi się nie Kce pisać więcej, za co jest mi bardzo wstyd i głupio, ale wiedz, że przy następnej nadającej się do tego okazji komentarz będzie dłuższy, mądrzejszy i w ogóle lepszy! Teraz wybacz, ale w tej chwili jesteś w moim domu i nalegasz, abym włączyła Fifę, więc ja jako starsza, mądrzejsza i ta fajniejsza, uczynię to!
    Bez zbędnego przeciągania... Cioto głupia dawaj następny rozdział, bo chyba muszę się zrewanżować xD
    No to tegoo! Kocham Cię tak magicznie, fantastycznie <3
    Do zobaa w Fifie KOCIE <3 :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Uuuu... Marco i Jess razem ;) Liczę na podobną scenę niedługo z Leą i Mario w roli głównej (oczywiście troszkę bardziej rozbudowaną :3) Poza tym świetny rozdział ;) Pozdrawiam i czekam na nn. Ann :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak tylko przeczytałam tytuł to myślała, że to będzie dotyczyło Mario i Lei, no ale Marco i Jess też fajnie ;) Pozdrowienia Olka ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. Dopiero teraz nadrobiam!
    Moja ulubiona para Jess i Marco!
    Żadam więcej teakich scen <33
    Buziaki:*
    http://pamietnikzdortmundu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Hej:*
    Nadrobiłam po 4 miesiecznej nieobecnosci :)
    Świetne.
    Ach, Jess i Marco<33
    Pasuja do siebie.
    Trzymam z całego serducha kciuki za Mario i Leę.
    Mam nadzieję, że wkrótce będą razem.

    Powróciłam na bloggera. Zapraszam serdecznie :)
    http://bvb-mojamilosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Niezły rozdział. Uwielbiam twojego bloga :)

    Nowy rozdział u mnie już jest, zapraszam :3
    http://zatrzymajsiechocnachwilke.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń