niedziela, 16 marca 2014

28.


Jakiś czas później...
Wszystko wróciło do normy.. no prawie wszystko. Marco już jest w domu, Jess przy nim też. Ugh! Nie to, że mam coś do nich, bo pasują do siebie jako para, ale non stop razem? Codziennie widzę ich razem, mało kiedy oddzielnie. Ludzie, współczujcie mi! Na szczęście ja jestem poza domem, dokładniej dziś zdaję egzamin praktyczny na prawo jazdy. Przez kilka dni tata mnie trochę poduczył, więc mam nadzieję, że nauka nie poszła w las. Modliłam się w myślach, aby zmienili mi instruktora, całkiem przypadkiem. Nie wiem, np. bo rozchorował się, albo go nie ma... A jednak. Jest... mój wróg. Ugh! Nienawidzę go, strasznie dziwnie się zachowuje. Inne dziewczyny też się na niego skarżyły, nie jestem sama. Nie mam pojęcia co w nim jest nie tak, ale patrzy się na mnie, jakby miał mnie zaraz zgwałcić, a prawdopodobnie ma żonę, o czym świadczy obrączka. Nie wiem co robić, muszę przystąpić do jazdy, nie inaczej. Mimo wszystko, nie zwracać na niego szczególnej uwagi.. żadnej uwagi. Ewentualnie posłuchać, gdy będzie mówił na temat jazdy. Nadszedł ten czas. Próba generalna. Odpaliłam auto i wyjechaliśmy poza plac. Czułam spojrzenie tego gościa, ale wmawiałam sobie, że jestem sama, co chyba pogorszyło sprawę. Ja sama w samochodzie, do tego kierując nim? Nie, nie, nie. Jak na razie, wolę jeździć z kimś... innym od niego. Całkiem dobrze mi szło, wręcz bardzo dobrze... do czasu... Kiedy staliśmy na światłach, pan 'najlepszy instruktor na świecie' stwierdził sobie, że położy swoją łapę na moje kolano. Przegiął. Miałam ochotę zawalić mu z całej siły z liścia, ale nie... zielone, trzeba było jechać, ale nie długo. Skręciłam w pewną drogę, gdzie nie było żadnego samochodu. Tam zatrzymałam się na środku i po prostu wyszłam z pojazdu.
- Sayonara, frajerze. - pokazałam mu jeszcze środkowy palec, w celu pozdrowienia, taaaaa.
- Obleję cię. - zagroził, przesiadając się. - Chyba, że przekonasz mnie inaczej...
- Wisi mi to. Spieprzaj. - warknęłam i ruszyłam w stronę domu. Tak, postanowiłam iść na piechotę, znam dobrze miasto, więc nie miałam obaw, że mogę się zgubić. To tak jakbym się we własnym domu zgubiła, czyli musiałabym być na poziomie... jakiegoś pustaka. Po półgodzinie byłam już w domu. Przechodząc przez próg i zamykając drzwi za sobą, rzucałam mnóstwo brzydkich epitetów pod nosem.
- Kurwa, żeby to jego szlag trafił... Uch! Mogłam mu przyjebać... mogłam. - gadałam ciągle do siebie, nie zważając na to, kto siedzi w salonie.
- Co? Nie zdałaś? - zaśmiał się Marco.
- Chciałbyś. - prychnęłam.
- To co taka zła jesteś?
- Bo cholera jasna, nie dokończyłam jazdy. - moja wściekłość sięgnęła zenitu.
- Czyli nie zdałaś. - stwierdził.
- Weź się przymknij, 'spedalony geju'. - zasiadłam przy stole w kuchni.
- Przyznaj się. - podszedł do mnie, dalej mnie wkurzając.
- Nie wiem czy zdałam, bo w połowie egzaminu wyszłam z auta, zostawiając pedofila w aucie. Proste? Proste. - wyrzuciłam z siebie to.
- Aż taki zły?
- Weź nie gadaj nic. - wytłumaczyłam mu wszystko, nie będąc świadoma, że w salonie siedzi we własnej osobie, Mario i wszystko słyszy.
- Powinnaś złożyć skargę. - odezwał się ten co nie powinien.
- A ciebie ktoś prosił o zdanie? - burknęłam. - Wyjebane mam na to. Pójdę tam jutro, zrobię maślane oczka i zdam, ewentualnie się z nim prześpię. To tak, jakbyś chciał wiedzieć. - powiedziałam to specjalnie.
Nie mówiąc nic, brunet opuścił nasz dom, to może lepiej. Nie muszę go oglądać.
- Żeś pocisnęła. - skwitował braciszek.
- No i? - zapytałam.
- Będzie źle... - rzekł tajemniczo.
- Zadzwonię do taty. - oznajmiłam i poszłam do swojego pokoju.
Powiedziałam mu wszystko, nie ukrywając żadnych szczegółów. On zaś mi pomoże i załatwi wszystko, w kwestii zmiany instruktora. Kto nie oprze się tacie słynnego Reus'a? Nikt. No właśnie. Żartuję, ale i tak jestem pewna, że tata to załatwi, on umie wynegocjować wszystko. I tak też było w tym przypadku. Po półgodzinie oddzwonił do mnie i oświadczył, iż mam się tam stawić jutro. Czyli załatwione. Ładnie podziękowałam i szczęśliwa zeszłam na dół. Okazało się, że przesiedziałam w pokoju półtorej godziny! Uch... godzina szesnasta, a ja mam taką chęć pojeździć!
- Reus Ty blondasie! - krzyknęłam schodząc ze schodów.
- Co chcesz, Reus blondasico? - odrzekł.
- Chodź pojeździć! - i znowu zauważyłam Mario... Boże, co on tu robi. ZNOWU!? Really? Nie, no ja mam zwidy. Tak, na pewno mam zwidy. - Eee, albo nie?
- Mario z Tobą pojedzie. - odpowiedział.
- Wiedziałam, że mogę na Ciebie liczyć. - powiedziałam sarkastycznie. - To już wolę pana pedofila.
- To tata. - dopowiedział, gdy ja wybierałam numer do mojego ulubionego kumpla. - Auba! Mam prośbę... [...] - rozmawiałam, a chłopaki patrzyli się na mnie ze zdziwieniem.
- Jak chcesz się zabić to jedź z Pierre. - zaczął się śmiać, braciszek kochany -,-
- Przesadzasz. - fuknęłam. W między czasie otrzymałam wiadomość, od Aubameyang'a. Już myślałam, że chciał się wycofać, ale jednak niee.
"Hmm, które by tu auto, wziąć..."
Odpisałam mu szybko i sprawnie.
"Te najwolniejsze!"
Ponownie sms.
"Żebym ja takie miał... :D"

"To znajdź! xD"

Już nie dostałam odpowiedzi, ale serio zaczęłam się wahać, czy to był dobry pomysł.. Auba to szybki chłopak. Szybkie samochody to dla niego pasja. Tak.. rozmawiałam z nim na takie tematy nie raz. Wiem, że z drużyny jest najszybszy, a jego samochody, to lamborghini i te sprawy. Strach myśleć, który wybierze... ma trzy! Nie wiem po co mu tyle, śmiał się, iż kiedy ma dobry humor bierze biały, kiedy zły - czarny i jeszcze jeden, chyba pomarańczowy, wchodzący w brąz. Coś takiego. Bierze go wtedy, gdy ma ochotę poszaleć. Cały Pierre. Po kilku minutach usłyszałam wark silnika, więc wyszłam z domu. Ujrzałam piękne BMW M4. Cudo, a nie samochód. Przyznaję się bez bicia, że takim cackiem nie miałam przyjemności jeździć. Lepszymi się woziło. Może nie lepszymi, ale o podobnych możliwościach.
- Siemka. - wsiadłam do auta.
- Cześć, cześć. - odparł ze smile'em. - Jak tam jazda?
- Jazda ok, instruktor do dupy. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą, ponownie opowiadając o dzisiejszym zdarzeniu.
- Dziad stary... - skwitował. No! Przynajmniej on mnie rozumie. - To co? Pojedziemy na jakieś odludzie i gaz do dechy Lea. - zaśmiał się.
- Dobrze by było. - powiedziałam.
Nie wiedziałam, że Auba zna takie miejsca poza miastem... mieszka tu od niedawna, ale widocznie już zapoznał się z wszelkimi zakamarkami. To był jakiś opuszczony plac, parking... obok zburzony budynek, zero osobników tylko ja, Pierre i samochód. Ogólnie nie ma się co dziwić, że nikt tu nie bywa. Miejsce odstrasza, zwłaszcza, gdy jest się samemu. Mi to nie przeszkadzało. Ważne, że jest gdzie pojeździć. Tak więc zamieniliśmy się miejscami, i teraz ja byłam kierowcą. Musiałam się zapoznać z ta machiną. Te do nauki jazdy są nijakie. Zwyczajne, proste samochody, szału nie ma, staniki nie latają, a tu... wręcz przeciwnie, jest na co popatrzeć i czym się zachwycać. Po dwóch godzinach 'zabawy' pojechaliśmy do domu... Weszliśmy do środka, nikogo nie ubyło, a przybyło. Mam na myśli Jessicę. Zaprosiłam kumpla do salonu, zasiedliśmy na kanapie. Marco przyniósł więcej prowiantu...  dla wszystkich. Mimo obecności Goetze, który siedział na przeciwko mnie... nie zwracałam zupełnej uwagi na niego. Mój wzrok powędrował na ręce Jess i Marco. Muszę przyznać, muszę.. oni są idealną parą. Uroczo to wygląda. Złączeni w uścisku. Ugh! Gdyby nie był moim bratem, brałabym się za niego. Dziwnie to brzmi, ale taka prawda. Kto by go nie chciał? Rozmarzyłam się... z tego wszystkiego nawet nie zorientowałam się, kiedy moja głowa spoczęła na ramieniu Auby.
- Lea? Żyjesz? - zapytała przyjaciółka.
- Co? Tak, tak. - powróciłam do świata żywych.
- Kiedy wy w końcu się ogarniecie? - zabrał głos Aubameyang, co mnie zdziwiło. - Pasujecie do siebie jak ulał, a zachowujecie się jak dzieci. - wyraził swoje zdanie, zwracając się do naszej dwójki, tzn. mnie i Mario.
- Wydaje Ci się.. Jesteśmy zupełnie inni... sorry, ale nie mam zamiaru rozmawiać o tym. - wstałam z miejsca.
- Przepraszam, ale po prostu nadal się wam dziwię, szczególnie Tobie Mario... stary umiesz zawalczyć? 
- Skończ! - krzyknęłam. 
- Dobra, ja już pójdę. - oznajmił Pierre. - Ty się nigdzie nie wybierasz. - powiedział do mnie, gdy szłam za nim. - Zostajesz! O tu. - zaprowadził mnie z powrotem na kanapę, a sam truchtem wybiegł z domu. - Bye! - krzyknął jeszcze i już go nie było.
Chcąc nie chcąc siedziałam w miejscu, sącząc powoli alkoholowy napój. Zauważyłam, że Mario mi się przygląda, patrzył na mnie, przepraszającym, niewinnym wzrokiem. Postanowiłam zmienić miejsce, mianowicie usiadłam pomiędzy nim, a Marco. Chciałam być blisko, ale nie potrafiłam się do tego przyznać. Chciałam się do niego przytulić, ale czy wypada? Raczej nie...




[Mario]
Lea, Lea, Lea, Lea, Lea... Tylko o niej myślałem. Powinienem przestać. Mam wybór. Odpuścić, albo walczyć, w tym że to drugie nie przyniosłoby rezultatu. Za dobrze ją znam, żeby tak istotnej rzeczy nie wiedzieć. Chciałem zrobić mały krok do przodu.. zaczynamy od początku, znaczy.. ja zaczynam. Ona nie chce mnie znać, a jednak - usiadła obok mnie. Na pewno nie po to, by posiedzieć przy Marco. W to wątpię. Potajemnie złapałem jej rękę, delikatnie gładząc. Potrzebowałem jej dotyku. Najzwyczajniej na świecie pragnąłem, żeby była moja, a ja jej... Nikogo więcej. Nie zabrała dłoni, czy to coś znaczy? Albo mi się wydawało, albo lekko się do mnie przesunęła. Miałem mały problem, to tak samo, mogłem to sobie wyobrazić, mieć jakąś schizę.. Nie wiem! Nie wiem co dalej robić. Ona zacięcie dyskutowała ze świeżo upieczoną parką, a ja milczałem, zastanawiając się nad dalszym postępowaniem. Nie odpycha, nie krzyczy, nie przezywa...
- Weź mnie przytul.. Jak tak na nich patrzę to rzygać mi się chcę. - powiedziała mi na ucho, ale tak że nikt inny nie usłyszał. Uśmiechnąłem się sam do siebie i objąłem blondynkę od tyłu. Jakkolwiek to brzmi, wyjaśniam - po prostu przytuliłem nic więcej... Dla mnie to krok w stronę czegoś... dobrego, bardzo dobrego.



______________________
Hej, cześć, siemanko!
Trochę krótki, ale wybaczycie, nie?
Jestem ciekawa, czego spodziewaliście się widząc tytuł tego rozdziału. Powiecie mi? :D
Od razu oznajmiam, że 'spedalony gej' jest zastrzeżone, iż wymyślone przez Wiktorię, i ja dostałam pozwolenie na użycie tego xD Nie tego oczekiwałam od siebie.. ale coś naskrobałam. Wczoraj i dziś. Mam nadzieję, że się spodoba. Postanowiłam to niedługo skończyć. Nie wiem ile mi jeszcze rozdziałów wyjdzie... kilka? Nie mam pojęcia, nie potrafię określić nawet mniej więcej. Cóż... Mario zbliża się do Lei? 
Wy tak myślicie... na pewno, za to ja... no wiem więcej na ten temat xD Dużo więcej. I pewne dwie kochane osoby także, wiedzą jak to się skończy. Pozdrawiam więc Was! <3
I resztę moich kochanych czytelników.
 Liczę, na długaśne komentarze i jakże motywujące do dalszego pisania! Pokażcie kto wytrzymał ze mną tyle i wytrzyma jeszcze przez pewien niedługi okres. :>
A i dziękuję, bo jest was 51! AŻ 51! WOW <3
zapraszam też, na moje inne blogi:
http://skoki-zyciem.blogspot.com/
http://the-story-is-complicated.blogspot.com/
i
bloga Wiktorii:
http://pogon-za-szczesciem.blogspot.com/
Dajcie jej motywacje, pisze świetnie, a ma 2 komentarze, w tym jeden mój... 
Kurde! To, że opowiadanie nie jest o Reusie.. a może jest? Tego nikt nie wie.
Jak na razie, wiemy że głównymi postaciami są: Alex i Subotić, Subo jako przyjaciel! :D Wracając, Borussia nie składa się tylko z Reusa! No ludzie. Moje opowiadanie jest o Goetze, a czytacie.
Kto wie, czy Wiktoria nie trzyma w tajemnicy głównego bohatera, i miłości Alexandry?
Zapraszam, bo warto.

PA!




13 komentarzy:

  1. ooo nareszcie, może będą razem ;D rozdział świetny jak zawsze ;) z niecierpliwością czekam na następny... pozdro;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Boshe rozdział jest po prostu genialny. :) Nie wiem co mam napisać :/
    Cieszę się, że Mario wykonał pierwszy krok i dotchnął jej ręki, a Lea nie krzyczała na niego tylko chciała żeby ją przytulił. :) Słodziaki *.* Myślę, że Lea wkońcu zda prawko i będzie wreście z Mario bo jak powiedział Auba pasują do siebie, a zachowują się jak małe dzieci. Czekam na nn <33

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Omomom ! Ja to jestem jednak zajebista ;D Weszłam tu sobie , by opierniczyć Cię pod ostatnim rozdziałem , że tyle tu muszę czekać w niewiedzy , ale patrzę i jest nowy rozdział ! ;> Normalnie ja to na prawdę jestem super ;D hahahahah :D ;**
    CO do rozdziału to AWWWWWWW ;* końcówka mnie powaliła i rozwaliła i jestem nią mocno zachwycona ! ! ! Może teraz Lea da Mario szansę wytłumaczenia się? Mam taką nadzieję , bo czasem mam ją ochotę zabić ♥ :D Jess i Marco ? Ohohohohohoho , gołąbeczki dwa <3 Fajnie , że w końcu są razem :> Teraz jeszcze tylko czekam na happy endzik Lei i Mario ;>
    Ey ! I nie zgadzam się na to byś kończyła to opowiadanie . Uzależniłam się od niego i nie możesz tego zrobić, kochana ;D ;**
    Opowiadanie Wiktorii trafia do mojego super , ekstra notatniczka i w tygodniu postaram się go ogarnąć ;D ;* A co do Twojego drugiego opowiadania http://the-story-is-complicated.blogspot.com/, to kiedy kolejny rozdział ? ;D ;*
    Czekam na nn ! ;* Do przyszłej niedzieli postaram się dodać nowy rozdział u mnie, ale nie obiecuję ;> Szkoła i te sprawy, chyba rozumiesz ? ;) ;**

    Buziaczkii , Karinka ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Łoooo. . . zaskoczyłaś mnie! :) A po tytule myślałam: "pewnie ktoś kto go(Marco) nie lubi, go uwyzywa" , a tu niespodzianka. . . . Lea. . . . hahahaha szalona <3
    Mario i ona muszą być razem, no po prostu muszą! Pasują do siebie jak nikt inny . . . xd
    A Reusik i Jess jakie gruchające gołąbeczki. . . .. mmmm sama bym tak chciała. . . . . hahhahahaha marzenia. . . :* :D
    Dobra nie zanudzam Cię!
    Pozdrawiam <3
    Kasia :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Niezła dawka humoru. Jak tylko przeczytałam o tym instruktorze to przypomniał mi się instruktor mojej siostry. Stary cap, zbok i zapłaty w naturze chce.Ja nie wiem co ci faceci sobie myśłą, mam nadzieję,że żadna z dziewczyn nie natrafi na takiego typa (boję się jaki bedzie mój , a w tym roku zaczynam prawko).
    Szkoda mi Mario , taki biedny misiu, aż chce się go przytulić, pogłaskać po głowie i ucałować w czoło. Jess i Marco uuu lala jak Katerina napisała gruchające gołąbeczki.Pierre klasa sama w sobie. Lea czasami mnie wkurza, a bardziej jej zachowanie w stosunku do Mario. I tak uwielbiam twój blog inne zresztą też.
    Pozdrawiam i przesyłam buziaczki <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Noo jaki zbok z tego instruktora...sama bym mu przywaliła!
    Mam nadzieję, że tatuś wszystko załatwi i będzie gicior ;)
    I niech ona już w końcu się spiknie z tym Mario bo widac jak oboje się męczą.
    Jess i Marco <333
    Uwielbiam ich po prostu :)
    Czekam na nn:)
    Buziaki:*
    http://powrotyirozstania.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Instruktro mnie rozwali jaki typ może uczyć jazdy/
    Tatus wszytstko załatwił .
    Ciekawie kiedy bede razem .
    Nie rozumiem tylko jednego . Raz pisałaś żę nie możesz patrzeć już na Jess i Marco a potem piszesz że słodko razem wygladają .
    I ten tekst : jak Marco nie był moim bratem to bym była z nim.
    czekam na kolejny i zapraszam do siebie
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Kurde, ale się złożyło ja dzisiaj też zdawałam prawko :) co prawda teorie ale jednak ;) (zdałam) w następnym rozdziale liczę na trochę więcej akcji sam na sam Lei i Mario :) Pozdrawiam i czekam na nexta :D Betka :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Hm... "spedalony geju" myślałam, że to do tego instruktora tak powie.
    Przyjaciółka opowiadała mi tak w skrócie co będzie w rozdziale.
    Fajnie, że Mario chce walczyć o Leę, ale nie wiem... To niech się dowie.
    A Auba dobrze powiedział. Lea i Mario pasują do siebie i powinni być razem,m a unikają się jak tylko mogą....
    Rozdział jak zawsze idealny. Niecierpliwie czekam na nexta.

    Pozdrawiam :P


    OdpowiedzUsuń
  10. super jak zawsze a mi sie wydaje że któreś z bohaterów czyli Lea albo Mario w ostatnim odcinku zginie.

    kaasia

    OdpowiedzUsuń
  11. Hahahah padłam z tytułu :)
    Nooo Jess i Marco po prostu sa najlepsi <33
    Mam nadzieję, że w końcu Mario i Lea też się spikną :)
    Czekam na nn :)
    Buziaki:*
    http://bvb-mojamilosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Genialnie :) czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  13. Rozdział świetny ;) szkoda, że Borussia wczoraj przegrała :/ ale najważniejsze , że przeszli dalej :) Pozdrawiam i czekam na nexta. Ann :*

    OdpowiedzUsuń