piątek, 18 kwietnia 2014

30.

     Stojąc i przeglądając się w wielkim lustrze, zrozumiałam, że moje życie jest naprawdę do dupy. Inni żyją jak w Madrycie, ja niby też. Właśnie - niby. Wszystkim się wydaje, że bycie siostrą tego Reus'a, jest cudowne, jak z bajki. Otóż, co do rodziny nie mam zarzutów, lecz ja jestem tylko Leą. Już dwudziestojednoletnią dziewczyną o blond włosach i ze specyficznym poczuciem humoru. Taka jestem. Do ideału brakuje mi sporo, ale cóż - takie życie. Życie, w którym nie ma miejsca dla drugiej osoby. Gdzie nie ma miejsca dla miłości, która w dzisiejszych czasach jest przereklamowana.
- No, pokaż się. - do mojego pokoju zawitała przyjaciółka, która wraz z Marco uknuła dzisiejszą imprezę, na którą w ogóle nie miałam ochoty.
- Jess, ja nie chcę.. - jęknęłam, siadając na skrawku łóżka.
- Ty odmawiasz imprezy? Ty? Lea... od zawsze kochałaś imprezować, co się zmieniło? - spytała, wyraźnie zdziwiona moim postępowaniem. Ona zawsze wie, kiedy coś jest nie tak, choć ja sama nie wiem co.
- Ja się zmieniłam. - odparłam. - Mogę zdjąć tą cholerną sukienkę? - zapytałam podirytowana, przewracając teatralnie oczami.
- Nie! - szybko zareagowała. - Zostaw ten zamek. - zabroniła. Zrezygnowana zaczęłam szukać odpowiedniej pary szpilek. - Lea, ludzie się od tak nie zmieniają, a jak już, to na gorsze. - powiedziała łagodnie.
- A widzisz jakąś pozytywną zmianę? - wskazałam na siebie. Stałam się... dziwna, nie wiem jak to inaczej określić, jestem dziwna, przyznaję się do tego, a nie poznaję samej siebie.
- Nie. - rzekła stanowczo. To w niej ceniłam. Szczerość. Szczerość i wytykanie mi wszelkich błędów. Taka przyjaciółka była mi najbardziej potrzebna. - Dziewczyno, ty naprawdę zeszłaś na psy. Nie wiem co się stało z dawną Leą, tą co potrafiła kogoś zgasić swoimi tekstami. Tą, która miała niewyparzony jęzor. Gdzie tamta Lea, z którą się zaprzyjaźniłam?
- Nadal jest, ale pękła... Nienawidzę swojego życia.
- Ale dlaczego, Lea? Ktoś ci coś zrobił? - w tym obliczu, ukazywała się jej troska. Nie no.. kocham ją.
- Nie! Skończmy temat, okej? - zaproponowałam, bo szczerze miałam dość poważnych rozmów.
- Sorry, masz urodziny, a ja ci robię wykład. - przytuliła mnie. Ugh... dziś kończyłam dwadzieścia jeden lat. Od rana odebrałam mnóstwo sms'ów, wiadomości na Facebook'u i innych komunikatorach, mnóstwo życzeń. Urodziny są rutyną. Rutyną, która powtarza się raz w roku, ale tego samego dnia. Nie mam pojęcia, kogo Marco zaprosił, kto w ogóle będzie... To bardziej jego impreza. Niechętnie zeszłam na dół, podążając za Jessicą. Tam urzędował już wystrojony blondyn, zwany też moim bratem.
- Takie dziewczyny... - obczaił nas od stóp do głów. - To ja rozumiem. - zaśmiał się. Boże, jak ja wytrzymałam z nim te wszystkie lata?
- Weź spadaj, to wszystko przez ciebie. - burknęłam zażenowana, siadając na kanapę.
- Nikt mnie nie kocha. - zaczął się śmiać. Tak, śmiać. On jest nienormalny. W zamian dostał buziaka od Jess, po którym nie chciał jej wypuszczać z objęć. Wpił się z zachłannością w jej usta.
- Ugh... nie wiedziałam, żeś taki czuły. - skwitowałam.
- Jak to nie? To patrz. - podszedł do mnie i przytulił. Znaczy, dusił mnie... Czemu on nie może tak robić, wtedy gdy mam kompletnego doła? Co teraz często się zdarza. Nie, nie dusić, ale przytulać mógłby raz na jakiś czas.
- Awww, pokażę kiedyś to waszym rodzicom. - odparła, wpatrując się w ekran telefonu... Czyli zrobiła zdjęcie. - A tymczasem, na tapetę!
- Chcesz mieć na tapecie swojego chłopaka z inną dziewczyną? - zaśmiałam się. - Co ludzie pomyślą? - udzielił mi się dobry humor.
- No coś ty!? Ciebie ucięłam. - odpowiedziała.
- Szczerze, ja też bym tak zrobiła.



*



   Gdy w domu rozległ się pierwszy dzwonek i Marco pofatygował się otworzyć, ja znalazłam idealną wymówkę do ucieczki, która... niestety mi nie wyszła.
- O to ja pójdę się pomalować. - rzekłam, idąc niezauważalnie w stronę schodów.
- LEA! Wracaj, już!... malowałaś się pół godziny temu. - rzekła, gestem dłoni wskazując na gości. - Widzisz, ile imprezowiczów? - no tak, na raz przyszli... chłopaków kojarzyłam, a ich partnerki już mniej, choć miałam z niektórymi styczność.
- No więc, Lea agresorze... przyjmij życzenia. - zaczął Łukasz. - Zdrowia, szczęścia i słodyczy, rodzina Piszczków tobie życzy. - przytulił mnie, a po nim zaczęła jego żona, Ewa.
- Ajj. Łukasz jak zwykle nic nie potrafi sam zrobić. - zaśmiała się. - Kochana, miłości, bo miłość jest w życiu bardzo ważna i potrzebna, a wiem, że taki jeden, też go znasz, ma na ciebie oko. - pocałowała mnie w policzek. - Dziękuję.
I tak to się ciągnęło przez dłuższy czas, ponieważ ciągle ktoś przybywał. Ogólnie nie było tak źle, wypiłam tylko kilka lampek wina, i na tym poprzestałam. Nie miałam dziś na nic ochoty. Tak jakoś smutno mi było... Wszyscy świetnie się bawili, a ja jak zwykle w ostatnich miesiącach - przymulam. Siedziałam i uśmiechałam się sztucznie do wszystkich. 
- Siostra, co jest? Dostałaś tyle prezentów, życzeń, że się w palę nie mieści, a ty co? Smutasz? - usiadł koło mnie Marco. Korzystając z okazji, oparłam się o jego ramię i nic nie mówiłam. Cofam te wszystkie wyzwiska ze złości na niego... a było ich sporo w życiu. Reus jest naprawdę dobrym materiałem na brata, jak trzeba to i pocieszy, choć jest trudno. Dziś objawia się u niego twarz nienormalnego, ale jakże cudownego i poważnego człowieka. Cieszę się, że mama trafiła na takiego faceta oraz cieszę się, że ten facet, jest moim tatą i ma takiego syna. - Czekaj. - powiedział, gdy otrzymał sms'a. Odczytał go i powiedział. - Chodź. - podał mi rękę i prowadził do drzwi. Przed wyjściem podał mi kurtkę, buty. Wyszliśmy na podwórko było cholernie zimno, jak na zimę przystało. Śniegu na szczęście nie było. Na drodze ujrzałam piękne białe Audi S5 i tylko to. Spojrzałam za siebie, Marco kiwał głową, to znaczyło jedno... - to mój samochód! Dostałam samochód... Ale skąd on tu się wziął? Jest po dwudziestej trzeciej, a na drodze nagle wyrosło auto. Dałabym rękę uciąć, że wcześniej go nie było, i że to nie sprawka gości. Niepewnie wsiadłam do samochodu, szczerze? Myślałam, że coś mi wyskoczy z tylnych siedzeń, lecz się policzyłam. To chyba dobrze, w ten sposób uniknęłam zawału. Na siedzeniu pasażera leżała kartka, a na niej: "Świeży kierowca - świeży samochód. Wszystkiego Najlepszego, kochanie. Nie chcemy psuć wam imprezy, dlatego zostawiamy to. Nie, my tego samochodu nie zostawiliśmy. Kochani Rodzice" Wysiadłam i szukałam wzrokiem Reus'a. Na dworze byli już goście... Ale jego nie było... Zza domu zaczęły strzelać fajerwerki, już wiedziałam gdzie jest i po chwili się ukazał.
- To prezent ode mnie i... -  zaczął, podchodząc bliżej.
- Ode mnie. - z drugiej strony wyszedł Mario. Naprawdę myślałam, że pogniewał się na mnie, za wczorajszą rozmowę, że nie chce mieć ze mną nic wspólnego. A jednak.
- Jeju... - mój wzrok przeniósł się na jego. - Wystraszyłeś mnie. - powiedziałam, gdy byłam tuż przy nim. - Myślałam, że nie chcesz przyjaźni.
- Przecież rozmawialiśmy... - przypomniał mi.
- No tak, ale...
- Żadne "ale", chodź się przejechać! - zaprowadził mnie zza samochód, najlepsze jest to, że miał przyciemniane szyby z tyłu.
- Żartujesz.. teraz? Nie odebrałam jeszcze prawka. - nie chciałam ryzykować. Tak, ja Lea po raz pierwszy, nie bawiłam się w ryzyko.
- No wiem. Taka wymówka. - odparł w miarę cicho, żeby zgromadzeni nie usłyszeli.
- Co? - zdziwiłam się.
- Oj Lea...
- My dobrze wiemy, co tam robicie! - krzyknął, któryś z męskiego grona... Zaśmiałam się sama do siebie.
- Jeszcze nic nie robimy! - odpowiedział donośnie Mario.
- Jeszcze! - usłyszeliśmy ponownie.
- Jeszcze. - powtórzyłam cicho, popchnęłam chłopaka na miejsce, przeznaczone dla kierowcy i pocałowałam. Götze dał mi wyraźny znak, że mu się podobało, iż nie chciał wypuszczać mnie z objęć.. ale to nie mogło trwać dłużej. Dzisiejszy dzień, to wyjątek. Musiałam mu podziękować za miły prezent, Marco także, ale to potem... Potem też wszystko wróci do normy, przynajmniej mam taką nadzieję, chyba, że życie zrobi mi na przekór.




[Marco]
     Czuję, jakby Lea i Mario byli małymi dziećmi, a ja ich wychowuje. Dziwne uczucie, nie polecam. Nie wiem już... nie wypowiadam się na ich temat, bo wiem, że nie ma sensu i to nie przyniesie żadnych rezultatów. Siedzą koło siebie i gadają... o czym? O głupotach zapewne, widząc ich wyraz twarzy, mogę śmiało stwierdzić, że omijają temat miłości, na siłę szukają innego wątku do rozmów. Jak wspominałem wcześniej - to dziecinne, zwłaszcza w ich wykonaniu. Dwudziestojednoletniej dziewczyny i dwudziesto prawie dwuletniego chłopaka. Oboje się zmienili i nie jestem w stanie ocenić, czy na lepsze, czy też nie. Mario nie jest tym samym facetem, jak choćby rok temu, gdy był jeszcze z Ann. Wtedy nie miał tyle swobody, ale przynajmniej zawsze, zawsze było wesoło, słuchając kłótni jego z moją siostrą. Wspaniałe czasy, ale mam nadzieję, że właśnie przyszły jeszcze lepsze...


A w epilogu...
Wszystko okaże się niedługo!


___________________________
Kilka słów od siebie: PRZEPRASZAM, bo zawaliłam na grubej linii. Tak długo nie było rozdziału, a ja przyznaję się, że aż do wczoraj nie potrafiłam nic zacząć. Miałam zaplanowaną jedynie końcówkę tego rozdziału, która uległa sporej zmianie! Ale.. na epilog mam pomysł i to mega, moim zdaniem. xD Więc szykujcie się, lecz najpierw przyjmijcie moje przeprosiny, iż ten rozdział nie spełnia moich i zapewne waszych oczekiwań. Jest do dupy, do niczego. Naprawdę! Potrzebuję w komentarzach mnóstwo szczerych opinii, możecie mi spokojnie wygarnąć, co robię nie tak. Co wam się podoba i nie podoba. Wszystko piszcie. Zachęćcie mnie bardziej do dodania epilogu, to pojawi się szybko. Zależy od Was ;) Szybciej dobijecie sporą ilość komentarzy tym szybciej przeczytacie epilog, a pod epilogiem... napiszę coś więcej.

Buziaczki, kochane! <3 a no i mam nadzieję, że wybaczycie za to coś powyżej :>

Aktualizując: Zapraszam na w miarę obszerny opis bohaterów na nowego bloga: http://2szansa.blogspot.com/2014/04/opis-postaci.html
i drugiego nowego bloga, lecz tam nic szczególnego oprócz bohaterów nie ma: http://come-and-make-me-feel-alive.blogspot.com/


13 komentarzy:

  1. Jak dla mnie ten rozdział jest idealny :) Lea nareszcie się odważyła. Jestem z niej dumna ;* Marco to świetny brat. Mario to idealny materiał na chłopaka dla Lei. Nie mogę nic więcej powiedzieć, świetny rozdział, wspaniały blog ;) pozdrawiam i czekam na epilog. Mam nadzieję, że szybko go dodasz :* Buziaaki ;** Kasia

    OdpowiedzUsuń
  2. Dlaczego przerwałaś w takim momencie, no dlaczego...? :/ Ale rozdział był genialny :) Mam nadzieję, że dodasz epilog (niestety epilog, a nie kolejny rozdział) w miarę szybko ;)
    Pozdrawiam :) Betka :*

    OdpowiedzUsuń
  3. szkoda że kończysz no ale na szczęście jest Miłość? A co to? blog który uwielbiam ;)
    Co do rozdziału to cudny jak zawsze masz talent ,choć mogłyby być dłuższe
    Chciała bym aby Mario i Leo byli razem w epilogu pasują do siebie życzę dużo weny ! i pozddrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  4. Boziuu... Dziewczyno co ty chcesz od tego rozdziału!? Bomba po prostu...
    Ale Lea ma prezent na urodziny! Ho ho! Też chcę taki... ale mogę sobie tylko pomarzyć.
    No i mam nadzieję, że Lea i Mario... w końcu będą razem...
    Proszee, no... Oni tak baaardzo do siebie pasują...!
    Tak czy inaczej rozdział straaaasznie mi się podoba.
    Niecierpliwie czekam na epilog, który mam nadzieję pojawi się niebawem..

    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział.! Dlaczego skończył się w tym momencie.?! Też chciałabym dostać takie prezenty na urodziny.
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie http://echte-liebe-forever.blogspot.com/ ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Doczekałam się w końcu!
    Kobieto co ty chcesz od tego rozdziału?! Ja też chcę dostaś samochud na urodziny! :) Fajeweki najlepszy prezent na świecie, bo sama miałam przyjemność mieć je na swoje urodziny. :D szkoda, że kończysz no, ale każdy blog ma swój początek jak i konic. Mam nadzieje, że w epilogu Lea i Mario będą razem, ponieważ pasują do siebie. :D Czekam na epolog. :**

    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  7. świetnyyyy :)
    chciałabym żeby Mario i Głowna bohaterka byli razem :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Boszzzzzzzz kocham tooo"!!!!!! Nie wiem jak ja bede mogła przeżyć bez tego bloga :-( Nie kończ błagam.....<3
    Rozdział cudowny piękny wspaniały idealny świetny...itd.itd...xd
    Zastanawia mnie jedno: Co sie dzieje z tą Leą??? Nie mam pojęcia...
    Pozdrawiam serdecznie :-*
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak do dupy?! Proszę Cię, świetny! Niech Mario i Lea będą razem ;d
    P.S. Czy mogłabym dodać Twój blog do zakładki 'polecam' na moim blogu? ;)
    Dopiero zaczynam, więc zapraszam jasnejaksloncenoca.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. a może zrób drugą część tego bloga miała byś sporo czytelniczek przemyśl to ;)
    dużo by się działo na pewno ;)
    szkoda ze koniec ;(( fajnie by było jak byś coś pomyślała o części 2 tego bloga no nic rozdział super jak zawsze uwielbiam tego bloga najlepszy jaki czytałam ;)
    życzę wesołych świat i dużo wenyy na dalsze blogi
    Pozdrawiam Gusia ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jezzzzzzu ! *.*
    Po tym rozdziale jeszcze bardziej zakochałam się w Marco <3 Omomomom , niby taki głupek ale, jaki troskliwy i czuuuły ;) No nie mogę ;D
    No właśnie ! Tyle musiałam tu czekać w niepewności ! No wiesz co? Wstydziłabyś się ;D Ale nie mogę się na Ciebie gniewać , bo nie umiem ;d Uwielbiam Cię i chyba już o tym wiesz <3 awwww ;) ;*
    Matko Boska ! Weeź ich daj w końcu w związku , bo ja chyba oszaleję i Twoje opowiadanie będzie mi się śniło po nocach , jeżeli Lea nie będzie z Marioo xD ;) A ja wolę śnić o Reusie <3 Więc proszę nie rób mi tego ;D ;*
    A tak po za tym to jest mi bardzo smutno , że kończysz już to opowiadanie ;c Bardzo się do niego przywiązałam i każdy rozdział mocno wyczekiwałam :)
    Nie wiem , czy wiesz ale zostało chyba 68 dni do wakacji ! YOLOYOLOYOLOYOLO ! ;D <3
    No nic, trzeba kończyć ;d Nic więcej Ci tu nie wymyśle , bo jestem wykończona po 3 dniach stania w kuchni i pieczenia, smażenia , gotowania ;c Marzę tylko o kąpieli i o wygodnym łóżku !
    Aaa , kurde . No właśnie i z okazji tego , że są święta, to życzę Tobie i Twojej rodzinie udanych świąt i bardzoo mokrego Dungusa ! ;) Tylko ,żebyś potem chora nie była :) ;*
    Dobra , idę jeść krokiety ;D <3 hahhaha ;*
    Jeszcze raz WESOŁYCH ŚWIĄT ! <3 I czekam na epiloggg ;* <3




    Buziaczki , Karinkaaaaaaaa <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze jedno, bo zapomniałam ;d
      O co chodzi z opowiadaniem Wiktorii ?
      Tylko mi nie wchodzi, czy usunęła go ? :/

      Usuń
    2. Usunęła, skończyła z pisaniem.

      Usuń